Zaginięcie jesienią 1975 r. wraz z całą siedmioosobową załogą jachtu „Janosik” pozostaje największą i najbardziej tajemniczą tragedią w historii polskiego żeglarstwa. Mimo że minęło od niej prawie 41 lat, przyczyn zatonięcia tej dzielnej jednostki nie udało się ustalić do dzisiaj.
Rejs na Georgię Południową w ramach wyprawy Shackleton 2015 wymaga włożenia sporego wysiłku w przeprowadzenie jachtu na dalekie południe. Pozornie mało atrakcyjne etapy wzdłuż wybrzeży Argentyny mogą się okazać przygodami, których wspomnienia nie zblakną przez lata. A zaczęło się to tak…
W polskiej prasie żeglarskiej mało jest publikacji poświęconych warunkom pogodowym oraz sposobom odbierania komunikatów pogodowych na różnych akwenach na świecie. Najczęściej opisywane są Bałtyk, Morze Północne, Adriatyk i Morze Egejskie. Różnorodność ofert czarterowych i rejsowych powoduje, że na rejsy turystyczne wybierane są coraz bardziej odległe miejsca. Zmienność warunków pogodowych w takich rejonach może bardzo zaskoczyć mniej doświadczonych skipperów lub ich załogi. Wymarzony rejs, który miał być fajną przygodą, może się przekształcić w koszmar. Kilka kolejnych artykułów poświęcę warunkom pogodowym, sposobom odbierania prognoz pogody oraz napiszę, na co zwracać uwagę na wybranych przeze mnie i popularnych akwenach na świecie. Na początek dwa kolejne artykuły poświęcę Karaibom.
Witold Stempkowski spędził na jachcie „Sanada” łącznie ponad trzy lata i przepłynął w tym czasie 37 140 mil morskich. Nie tylko opłynął świat, ale też przygotował grunt pod kolejne ambitne przedsięwzięciea, jakim ma być następna wyprawa pod nazwą „Around the World Paper Ribbon Regatta – AWPRR”. Dowiódł przy tym, że podróż jachtem dookoła świata nie musi oznaczać przerwy w życiu zawodowym. W czasie całego rejsu, stosując nowoczesne środki komunikacji, zarządzał z pokładu „Sanady” kierowaną przezeń spółką TSC.
Polscy żeglarze, którzy docierają dalej niż Bałtyk czy Adriatyk, spotykają się ze zjawiskiem pływów i prądów pływowych. Nawet doświadczeni skipperzy, obserwując zjawisko podnoszenia się i opadania wody w morzu po raz pierwszy, często odczuwają nabożny lęk przed magicznymi siłami przyrody. W serii artykułów postaram się wykazać, że nie taki diabeł straszny, a żeglowanie na wodach pływowych może dawać jeszcze większą satysfakcję niż na akwenach, na których pływów (z pozoru tylko) nie ma.