Przygotowując się do startu, miałem okazję poznać wielu ludzi przychylnych planom udziału w regatach przez Atlantyk. Bezinteresownie pomagali mi na różnych etapach mojego projektu. Dla większości byłem niczym heros lub błędny rycerz, który szykuje się do walki z morzem na śmierć i życie... Ale żarty na bok, chociaż najczęściej spotykamy się, zarówno ja, jak i moi setkowi koledzy, z delikatną, acz wyczuwalną zazdrością znajomych.