Wielkie możliwości małego kraju
Co ciekawego można zobaczyć i dlaczego warto wybrać się właśnie tutaj? Otóż praktycznie każdy znajdzie tu miejsce dla siebie. Podróżnicy żądni przygód, przedzierania się przez bujne dżungle i zdobywania wulkanów oraz lubiący poznawać lokalną społeczność odnajdą się na głównej i największej wyspie archipelagu Saint Vincent. Mimo największego obszaru i zlokalizowanej tutaj stolicy Kingstown turystycznie miejsce nie jest szczególnie popularne. Nawet do tego stopnia, że poruszając się po lokalnych wioskach, a nawet miastach, można na ulicach spotkać się z cichym szeptem lokalnych mieszkańców „popatrz, biali ludzie!”. Brzmi trochę jak opowieść gdzieś z głębi Amazonii, ale tak właśnie jest.
Dzięki nierozwiniętej turystyce w 100% zobaczymy życie ludności od wielkiej stolicy po kilkurodzinne osady w głębi lasów tropikalnych. Z oddali większość zabudowy wraz z naturą tworzy niezwykle bajkowy krajobraz nie do zobaczenia w żadnym innym miejscu na świecie. Dla żeglarzy najlepszymi miejscami na spokojne kotwiczenie są zatoki Cumberland i Wallilabou. Obydwie znajdują się po zawietrznej stronie, dlatego zapewniają bardzo dobrą ochronę przed wiatrem i falami. Cumuje się tutaj, wykorzystując kotwicę i długie cumy. Zawsze znajdzie się na miejscu ktoś, kto za niewielką opłatą wskaże nam miejsce, gdzie można rzucić kotwicę, i przywiąże naszą cumę do palmy bądź skały. Chyba niema nic ciekawszego od wieczoru w głębi dżungli.
Uważać jednak trzeba na głębokości – zatoki na środku mają miejscami nawet 70 metrów, a skały przy samym brzegu są nie oznaczone na mapach. Wszystko wygląda, jak namalowane pędzlem, a jak jest w rzeczywistości? Średnie zarobki na wyspie nie przekraczają 60 dolarów wschodniokaraibskich, czyli około 80 złotych na dzień. To tak niewiele w stosunku do kosztów życia. Praktycznie większość produktów spożywczych jest nawet dwa razy droższa niż w Polsce. Warto w związku z tym wybrać się do restauracji tworzonych w zasadzie z czegokolwiek, co mieszkańcy mają pod ręką, i spróbować lokalnie przyrządzanej ryby czy zupy. Sam zakup koralików wyrabianych przez matki i dzieci wiele dla nich znaczy. Nie ma tutaj szczególnie rozwiniętej gospodarki, a edukacja w kraju – mimo iż jest obowiązkowa przez 12 lat – przez konieczność pracy wszystkich członków rodziny, by zarobić na chleb kończy się w wieku 15, 16 lat. Nadal mieszkają tutaj ludzie, którzy nie potrafią ani pisać, ani czytać.
Cały artykuł dostępny w Jachtingu 1-2/2019. Kup wersję online po kliknięciu w link.