W ubiegłym roku postanowiliśmy pożeglować na katamaranie, traktując to doświadczenie jako przygotowanie do rejsów oceanicznych po Karaibach lub Morzu Andamańskim, na które się wybieramy od dawna. Wybór trasy padł na Baleary, gdzie udało się nam wyczarterować na trzy tygodnie u hiszpańskiego armatora Alboran Charter stosunkowo niedrogo voyage 43 – jacht produkowany w RPA. Za wyborem Palma de Mallorca jako portu wyjściowego przemawiał także fakt, że łatwo i niedrogo tam można dolecieć liniami Ryanair z Modlina.
Może tytuł tej relacji, będący tytułem utworu grupy The Doors, zabrzmi zbyt patetycznie, ale coś w tym było. Żegluję od ponad 30 lat i nie znam nikogo, kto przeżył taką przygodę.
Kuba, ze względu na swoją lokalizację pomiędzy obiema Amerykami, w wejściu do Zatoki Meksykańskiej, stanowi serce Karaibów. Kraj ten leży 160 km na południe od Florydy, 77 km na zachód od Haiti, 200 km na północny zachód od Jamajki i 150 km na wschód od Meksyku. „Kuba – wyspa jak wulkan gorąca” – fragment piosenki, wylansowanej przez Janusza Gniatkowskiego, niczym trafiony slogan reklamowy ściąga na tę egzotyczną wyspę rzesze turystów znad Wisły. Wśród nich jest coraz więcej żeglarzy, którzy odkrywają ten oryginalny rejon.
Kapitan Ryszard Wojnowski, dwukrotnie uhonorowany tytułem Żeglarza Roku za opłynięcie swoim jachtem „Lady Dana 44” bieguna północnego w latach 2013–2014, rozpoczyna w tym roku kolejny żeglarski projekt pod polską banderą.
Slogany dotyczące marzeń i odwagi niezbędnej do ich spełnienia są wszędzie. Codziennie słyszymy, że wszystko jest możliwe i wystarczy tylko chcieć, jednak dla znakomitej większości pozostaje to zupełnie nierealnym przesłaniem. Niniejsza historia pokazuje, że można od życia chcieć więcej.