Regaty inne niż wszystkie – Setką przez Atlantyk. Male i tanie ściganie się przez ocean na pięciometrowych, samodzielnie zbudowanych jachtach. Cztery lata temu z wypiekami na twarzy i z nieukrywaną zazdrością śledziłem zmagania Janusza Maderskiego i Szymona Kuczyńskiego w pierwszej edycji. Gdy zobaczyłem, że lista startowa na rok 2016 z dnia na dzień robi się coraz dłuższa, też dałem się porwać euforii.
Gdańsk wita nas pięknym słońcem. Pan na przystanku życzy powodzenia, pewnie połowa przechodniów słyszy naszą rozentuzjazmowaną rozmowę. Emanujemy dobrym humorem, pierwszy raz płyniemy na morze! Zadowolone mimo długiej podróży i przygniatającego bagażu łapiemy autobus do portu Górki Zachodnie. Rozpoczynamy naszą morską przygodę!
Dopłynęliśmy tu po odprawieniu się na Union Island, dosłownie w czterdzieści minut. Na włączonym silniku manewrowaliśmy pomiędzy rafami i płyciznami, by przez tę i kilka kolejnych nocy cumować przy wysepkach na rafie koralowej Tobago Cays. To był cel naszej karaibskiej wyprawy.
Popłyniemy do Szwecji. Wyjdziemy z Gdańska o 1600. Dziewczyny pójdą spać po 2100. A jak się rano obudzą, to prawie będziemy na miejscu. No, powiedzmy na obiad. Przez Kalmarsund będziemy płynęli już zupełnie turystycznie, podziwiając uroki szkierów. Pomysł był świetny. Idealne wakacje. Przełom lipca i sierpnia. Co mogłoby zakłócić nasz genialny plan, co mogłoby się wydarzyć? Otóż trafił się nam najzimniejszy tydzień wakacji z silnym wiatrem i nieprzestającym padać deszczem, z gwałtownymi burzami i temperaturą bliższą październikowi niż środkowi lata.
Ballady obozowe ilustrują autentyczne wydarzenia z życia obozowego, osadzone w konkretnym czasie i realiach. Oczywiście nieco podkolorowane. Sam pomysł pisania ballad, jak i większość tekstów jest
autorstwa Buły, niektóre pisane z moim współudziałem, inne wreszcie są wyłącznie dziełem moim lub Pawła,
ale tych ostatnich na razie nie mamy.