W pierwszym odcinku poradnika „Żeglujemy po śródlądziu („Jachting” nr 11/2014) pisałem o tym, jak się przygotować do rejsu po wodach wewnętrznych. W kolejnym artykule z tego cyklu przybliżę niuanse związane już z samą żeglugą.
Stocznia Garcia Yachting od czterech dekad jest znana jako producent luksusowych jednostek na zamówienie. Istnieje ponad 300 jachtów, które pływają po całym świecie – od Arktyki po Antarktydę. W budowie aluminiowych łodzi o długości od 50 do 115 stóp firma nie ma sobie równych. Te robione ręcznie francuskie jachty znajdują się na najwyższej półce rodzimego i europejskiego rynku. Międzynarodowym uznaniem cieszy się jakość wykonania i dbałość o wszystkie szczegóły – wybór materiałów, doświadczenie i kunszt w pracy pozwalają firmie spełniać marzenia przyszłych armatorów o własnej łodzi.
Walory krajobrazowe i wypoczynkowe Majorki są znane. Majorka – zresztą jak pozostałe duże wyspy archipelagu Balearów – jest piękna, słoneczna i łatwo dostępna dzięki tanim liniom latającym z Warszawy bez międzylądowania, przy czym świetnie zorganizowana pod kątem ruchu turystycznego. Można śmiało się pokusić o stwierdzenie, że jest to raj dla turystów.
Doświadczeni żeglarze mówią, że nie wpada się na skały dwa razy. W moim wypadku to się nie sprawdziło...
Przygotowując się do startu, miałem okazję poznać wielu ludzi przychylnych planom udziału w regatach przez Atlantyk. Bezinteresownie pomagali mi na różnych etapach mojego projektu. Dla większości byłem niczym heros lub błędny rycerz, który szykuje się do walki z morzem na śmierć i życie... Ale żarty na bok, chociaż najczęściej spotykamy się, zarówno ja, jak i moi setkowi koledzy, z delikatną, acz wyczuwalną zazdrością znajomych.