Złowroga pandemia koronawirusa zamroziła cały świat, a załogę jachtu „Sailing Poland” zatrzymała na St. Martin. Z jakich planów żeglarskich musieliście zrezygnować w związku z koronawirusem?
Zdołaliśmy wziąć udział tylko w dwóch imprezach regatowych na Karaibach: RORC600 oraz Heineken St. Marten Regatta, gdy nagle cały świat stanął w miejscu. W trakcie oczekiwania na kolejne regaty Les Voiles De St Barth Richard Mille, docierały do nas informacje o kolejnych odwołanych regatach. I w ten sposób nie wystartowaliśmy również w Regata del Sol al Sol, Newport Bermuda Race i Transat Quebec – St. Malo. Już płynąc do Polski, dowiedzieliśmy się, że odwołano bałtyckie regaty Gotland Runt.
Jak wygląda lockdown na wyspie St. Martin? (Obostrzenia, skala zachorowań, jak sobie radzicie, w jakim jesteście składzie, jak sytuacja wpływa na samopoczucie załogi, w jakim obecnie jesteście składzie, czy są inne jachty zagraniczne, które zdecydowały się przeczekać ten nietypowy czas na wyspie, jaki jest stosunek władz i wyspiarzy do Was itd.)
Lockdown wyglądał chyba tak samo jak na całym świecie. Tylko wokół była absurdalnie niebieska woda i niebo. Nie było problemów z zaopatrzeniem ani z bezpieczeństwem. Trzeba pamiętać, że to wyspa holendersko-francuska. Ludzie, a zwłaszcza mieszkający na wyspie Polacy byli dla nas niezwykle mili i pomocni. Dzięki nim nasz kapitan nie musiał całego czasu spędzać na jachcie. Większość jachtów odpłynęła w ciągu tych trzech miesięcy, w tym nasza siostrzana łódź klasy VO65 „Austrian Ocean Race Project”. Gdy my wypływaliśmy, to w lagunie został szwedzki „Childhood” na bojce i należący do Polskiej Fundacji Narodowej „I Love Poland” przy kei.
Ostatnia impreza żeglarska, w której wzięliście udział, to były regaty St. Maarten Heineken w marcu? Jak oceniacie swój start? Czy planujecie wziąć udział w kolejnej edycji w przyszłym roku?
Oceniamy ten start bardzo dobrze. Popłynęliśmy z ekipą naszych żeglarzy zawodowych: Maciejem Marczewskim, Marcinem Banaszkiem i Piotrem Bieleckim i z żeglarzami ze Spartan Ocean Racing & Training: Marcusem Cholertonem-Brownem i Danielem Dagenaisem-Gawem oraz prawdziwie międzynarodową ekipą amatorów. Świetna atmosfera na jachcie oraz duże zaangażowanie amatorskiej (dosłownie) części załogi pozwoliła nam zająć 5 miejsce w grupie CSA Ocean Racing 1. Wynik niestety nie odzwierciedla emocji towarzyszących bardzo zaciętej rywalizacji z innymi jednostkami klasy VO65 („Childhood” oraz „Austrian Ocean Race”).
Jakie plany na przyszłość, po koronawirusie? Mamy informację, że najbliższe regaty, w których macie wziąć udział, to The Lonely Rock. Czy to jest pewne? Czy zgłosiliście swój formalny udział?
Nic nie jest pewne w dzisiejszych czasach. Zgłosiliśmy się i jesteśmy w ciągłym kontakcie z organizatorami, którzy także czekają na to, jak rozwinie się sytuacja w Anglii.
Cały wywiad zostanie opublikowany w najbliższym wydaniu "Jachtingu"