Przez dwa dni załoga „Zawiszy Czarnego” żeglowała wzdłuż morskich granic II Rzeczypospolitej. Rozpoczęli we wtorek, 15 maja, kierując się do Kolibek i Sopotu. Dzień później popłynęli z Helu w kierunku Władysławowa i ujścia rzeki Piaśnicy, która w latach 1920-1939 stanowiła granicę polsko-niemiecką.
Czwartek był czasem na poznawanie historii i zwiedzanie Muzeum Obrony Wybrzeża w Helu. A piątek, 18 maja – ostatnim dniem projektu, co oznaczało powrót do Gdyni i wymustrowanie z „Zawiszy Czarnego”.
– Sądząc po uśmiechach, rejs podobał się wszystkim – zapewnia Andrzej Kałamaja, kapitan żaglowca. – Dzieciaki były zafascynowane statkiem – to, co było dla nich konkursową abstrakcją, nagle przeistoczyło się w rzeczywistość, którą mogli poznać. Takie projekty jak ten są super, a „Zawisza Czarny” jest świetnym miejscem na wychowywanie młodzieży.
Uczestnicy projektu – osiemnastu uczniów i sześciu nauczycieli, którzy byli laureatami III Pomorskiego Konkursu o Tytuł Mistrza Nawigacji – nie kryli zadowolenia. Szczęśliwa była zwłaszcza młodzież, która na rejs przyjechała całego województwa – m.in. ze Słupska, Łeby, Ustki, Wejherowa, Rumi, Gdyni, Kobylnicy, Zaleskich, Kowali i Kwidzyna.
– Rejs bardzo mi się podobał i szkoda, że już się kończy – mówi Marta Suliga ze Szkoły Podstawowej nr 5 w Słupsku, mistrzyni nawigacji. – Chciałabym jeszcze płynąć. Przyznam, że nie spodziewałam się, że na „Zawiszy” będzie się tyle działo. Było fajnie – najbardziej podobało mi się rozwijanie żagli.
Dwudziestu czterech uczestników cieszyło się nie tylko z ciepłej pogody, pięknych widoków i ciekawych zadań, ale też z niesamowitego klimatu „Zawiszy Czarnego” tworzonego przez jego załogę.
– To kapitalni ludzie i wprowadzili świetną atmosferę – tłumaczy Joanna Ploch, nauczycielka ze Szkoły Podstawowej w Kobylnicy. – Pozwolili nam poczuć morską przygodę. Dzieci też są zachwycone – kiedy wczoraj wracały z Fokarium, mówiły, że idą na „naszego Zawiszę”. A kuk to najlepszy kucharz pod słońcem! Na szczęście dodatkowe kalorie spalaliśmy dzięki bosmanowi przy szorowaniu pokładu. To był rejs mojego życia!
– Spodziewałam się, że na „Zawiszy” będzie bardziej sztywno, a okazało się, że jest miło i przyjacielsko – mówi Daria Lewicz ze Szkoły Podstawowej w Zaleskich. – Moim oficerem wachtowym był Obeliks, czyli Jarosław Rozbicki. Bardzo sympatyczny, podobnie jak cała załoga. Nie spodziewałam się też tak dobrego jedzenia.
Punktualnie o godzinie 10 projekt Do granic Niepodległej został uroczyście zakończony. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy dyplom oraz opinię z rejsu. Dla większości załogi – pierwszy oficjalny żeglarski dokument. I jeżeli wierzyć deklaracjom, na pewno nie ostatni.
Organizatorem projektu Do granic Niepodległej był Pomorski Związek Żeglarski, a głównym partnerem Urząd Marszałkowski Województwa Pomorskiego.
Tekst: Jędrzej Szerle
Foto: Tadeusz Lademann