W sobotę miał miejsce protest w obronie jeziora Jamno. Jamno to do niedawna ciekawe jezioro w pobliżu Koszalina. Było ono na tyle interesujące, że planowano nad jego brzegami budowę kurortu (Mielno), a nawet portu. Jezioro jest połączone z Bałtykiem kanałem, który chronią wrota sztormowe.
Od pewnego czasu jednak jezioru grozi katastrofa ekologiczna. W związku ze złym zarządzaniem poziomem wody (zarządza nim firma Wody Polskie, państwowy "operator" wód, pobierający m.in. podatek podwodny) z jeziora ubyło sporo wody. Na tyle, że jego poziom obniżył się i średnia głębokość, zamiast 1.4 metra, wynosi obecnie 0.7 metra. Efektem jest m.in. gwałtowny wzrost temperatury wody, spadek ilości tlenu, a co za tym idzie, śmierć ryb i innych organizmów. Taka woda sprzyjać też będzie zakwitowi sinic. Co więcej, do Mielna przez lata powojenne zrzucano duże ilości ścieków i odpadów, a i dziś oczyszczalnia odprowadza tam zanieczyszczenia - spadek poziomu wody w jeziorze na pewno nie sprzyja procesom samooczyszczania.
W związku z tym w sobotę w obronie jeziora protestowały liczne organizacje. W proteście zorganizowanym przez fundację Jantar uczestniczyły m.in. Liga Obrony Przyrody, Jachtklub Politechniki Koszalińskiej czy przedstawiciele gminy Mielno. Protestujący domagają się od Wód Polskich szybkich i zdecydowanych działań.
Zdjęcie: By Panek [CC BY-SA 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0)], from Wikimedia Commons