Zimno, coraz zimniej
Od wypłynięcia z Gdańska minęły dwa miesiące. Dzień po dniu wyprawa Fundacji 4 Kontynenty przybliżała się do Arktyki. Po pożegnaniu Tromso – ostatniego portu kontynentalnej Europy – pozostało nam jeszcze 500 mil żeglugi do magicznych wysp Svalbardu. Mijamy po drodze prawą burtą samotną Wyspę Niedźwiedzią, która niestety jest zbyt daleko od nas, żeby na niej wylądować. Leniwe dni żeglugi pozwalają na dopracowanie procedur codziennego ładowania akumulatorów i sprawdzenia w praktyce zasad gospodarowania słodką wodą, którą z braku odsalarki będziemy musieli racjonować na dalekiej północy. Przy okazji odkrywamy plusy i minusy dnia polarnego. Dla bezpieczeństwa żeglugi to wspaniała sprawa, dla nas przyzwyczajonych do snu w ciemnościach to potrzeba dużej samodyscypliny w przekonaniu organizmu, żeby zasypiał w dzień. Bardzo pomagają nam tekturowe zaślepki na okienka w jachcie dające wewnątrz lekki półmrok. Z dnia na dzień, powoli odnajdujemy się w nowej rzeczywistości.
Pierwsze spotkanie
Po sześciu dobach w miarę spokojnej żeglugi osiągamy Polską Stację Polarną w Hornsundzie. Położona u wejścia do fiordu na południowo-zachodnim brzegu Spitsbergenu, jest na ogół pierwszym przystankiem przybywających na Svalbard polskich jachtów. Nie chcąc zakłócać pracy stacji, kotwiczymy tu popołudniu, kiedy załoga ma już czas wolny. Nasza ciekawość wszystkiego sprawia, że rozmowa skacze z tematu na temat. O Arktyce, życiu na odludziu, o cofających się lodowcach, no i oczywiście o niedźwiedziach polarnych, których szlak migracyjny wiedzie tuż przy stacji. Czujemy, że właśnie wkroczyliśmy do fascynującego, nieznanego nam świata.
Stolica
Longyearbyen. Wśród dzikości otoczenia to niewielkie miasteczko, będące stolicą archipelagu i siedzibą gubernatora Svalbardu, jawi się niczym tętniąca życiem metropolia. Czeka nas tu sporo spraw urzędowych, a przede wszystkim odebranie dokumentów zezwalających na płynięcie dalej na północ, jako że praktycznie cały obszar archipelagu jest terenem parków narodowych i ścisłych rezerwatów zwierząt. Musimy mieć pozwolenia na broń palną, no i oczywiście wypożyczyć karabin, bez którego nie wolno poruszać się poza miastem. Niebezpieczeństwo spotkania niedźwiedzia polarnego wynika choćby z faktu, że na wyspie jest ich więcej niż ludzi…
Wizyta w biurze gubernatora przebiegła sprawnie dzięki Magdzie, która biegle włada norweskim.
Wieczorem odlatuje Paweł, który prowadził etap do Svalbardu i równocześnie pojawia się nowa załoga, z którą mam wyruszyć w nieznane.