Przy wyjeździe z Jastarni, w stronę Juraty, stoi niepozorna chata. Kryta strzechą. Napis, informujący, że znajduje się tu muzeum („Pod strzechą”, i to całkowicie prywatne), nie rzuca się w oczy. Czasem przed chatą stała kaszubska łódź – o dziwo, nowa, czasem nie i wtedy w ogóle łatwo było przeoczyć. Turyści czy żeglarze bywali w Jastarni wiele razy, nie zaglądając tutaj. Chyba że ktoś był ciekaw, wchodził na podwórko i się rozglądał. Wtedy pojawiał się starszy pan, czekał, przyglądał się i – gdy się o coś zapytało – zaczynał opowiadać.
Opowiadał o dawnych czasach, o świecie, którego już nie ma. O tym, że przed wojną po Jastarni biegało się boso i nikt nie wdepnął w żadne szkło, bo butelki były drogie i nikt by nie stłukł. O tym, że buty musiały być wspomnienie Jedna z pomeranek zbudowanych w Struck Boat dobrze nasmołowane, żeby nie przeciekały, i jakim sposobem Kaszubi tę szczelność sprawdzali. O tym, co się jadło, jak się żyło. Jakimi narzędziami posługiwali się rybacy i żeglarze. A także o tym, jakie były łodzie, jak się je budowało, do czego służyły.
Więcej na ten temat można przeczytać w Jachtingu 12-1/2017. Dostęp on-line do całego numeru tutaj w cenie 7.00 PLN.
Fot. arch. autora