Jak to zwykle bywa w kampanii wyborczej, przy okazji niedawnych wyborów na prezydenta Elbląga znów ożył temat kanału przez Mierzeję Wiślaną, nazywanego często błędnie „przekopem”. Wszystko za sprawą głośnych medialnie wypowiedzi skłóconych ze sobą liderów partyjnych – Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Ale
szum medialny związany z głosowaniem to niejedyny powód, dlaczego piszemy o tym starym jak świat projekcie (Mierzeję chciał już przekopać Stefan Batory i Edward Gierek).
Elbląg jako konkurencja dla Gdańska
Do niedawna wielu krytyków budowy kanału przez Mierzeję można było znaleźć w Trójmieście i generalnie na Pomorzu. Często można spotkać się ze stwierdzeniem: „Po co budować kanał i rozwijać w Elblągu port, który będzie konkurencją dla Gdańska i Gdyni?”. Otóż to założenie jest błędne – Elbląg nie tylko nie będzie żadną konkurencją (nie ta skala), ale wręcz w jednym z założeń ma stać się częścią kartelu portowego Gdynia–Elbląg jako port satelitarny wobec portów Trójmiasta. Elbląg jako port niszowy ma przejąć te „okruchy ze stoła”, po które dużym portom Trójmiasta po prostu nie opłaca się sięgnąć. Dużo się mówi też o połączeniach feederowych. Schemat wygląda tak: do Gdańska wpływa oceaniczny kontenerowiec i zamiast przeładowywać towar na ciężarówki czy do magazynów w gdańskim porcie, część towaru jest przeładowywana na mały statek i zawożona do Elbląga, gdzie koszty składowania są mniejsze. Po co zatem ten dwukrotny przeładunek, nie prościej i taniej wyładować wszystko w Gdańsku i zawieźć choćby do tego Elbląga koleją, w końcu to niedaleko? Otóż chodzi przede wszystkim o uniknięcie kongestii, czyli korkowania się dróg wyjazdowych z portu. Dziś jeszcze nie jest to aż taki problem, ale wraz z dynamicznym rozwojem obu trójmiejskich portów kongestia będzie tylko narastała. Dlatego właśnie na wszelkich konferencjach morskich organizowanych w Trójmieście ludzie z branży zastanawiają się, jak pogodzić rozwój portu z zapewnieniem przejezdności dróg i linii kolejowych w Gdańsku i Gdyni, tak aby Trójmiasto się nie zatkało. Rozwiązanie jest proste i znane z portów zachodnioeuropejskich: należy stworzyć system dróg wodnych w delcie Wisły i portów satelitarnych, do których wywożone będą ładunki. W tej roli mówi się nawet nie tyle o Elblągu, co o Bydgoszczy i Tczewie: to tam miałyby powstać duże porty rzeczne, gdzie ostatecznie rozładowywane byłyby towary, trafiające dużymi statkami do Gdańska i Gdyni.
Cały artykuł przeczytasz w Jachtingu 9/2013 - wersja online dostępna tutaj w cenie 9.90 PLN.