Rzeczywiście trudno się dziwić, że osoby wychowane na jachtach starego typu – ciasnych, klaustrofo- bicznych wręcz kilkudziesięcioletnich jednostkach, na których każda praca przy żaglach wymaga siły mięśni nierzadko połączonej z walką o pozostanie na pokładzie, mają trudność z wyobrażeniem sobie osoby z niepełnosprawnością jako członka załogi. Zmiana żagli przednich na opalu przy wietrze 6° B, którą poprzedza wycieczka na skaczący na fali i zalewany nieustannie wodą dziób, wymaga sprawności fizycznej, aby była bezpieczna. Problem nie dotyczy jednak tylko starych jachtów.
Pracowałam kiedyś na kanadyjskim żaglowcu „Concordia”, który obecnie spoczywa na dnie Oceanu Atlantyckiego. Mieliśmy wyjść w miesięczny rejs z młodzieżą „specjalnych potrzeb” – były to dzieciaki z biednych i patologicznych rodzin, ale wśród nich zdarzały się osoby z niepełnosprawnością. Był tam m.in. chłopiec o imieniu Ben, który miał poważny niedowład prawych kończyn. Naszym zadaniem było stworze- nie dla niego na statku takich warunków, aby było bezpiecznie i aby mógł normalnie funkcjonować. Niestety, nie podołaliśmy. Ten dzień uzmysłowił mi, jakim torem przeszkód może być chociażby droga z pokładu do kabiny – schodnia z poręczą tylko po jednej stronie, wysokie progi drzwi wodoszczelnych, szerokość korytarza uniemożliwiająca przytrzymanie się obiema rękami, sztormdeska przy koi, brak handrelingów czy innych uchwytów w kabinie. To wszystko przy płaskiej wodzie, w porcie.
Skonstruowaliśmy specjalną windę z uprzężą do opuszczania Bena do pontonu lub tratwy. Opuszczanie trwało długo, prawdopodobnie zbyt długo jak na fakt, że miałoby docelowo odbywać się sprawnie na morzu przy fali. Testowaliśmy także, jak wyglądałoby poruszanie się Bena po pokładzie na wózku. Okazało się, że nawet przy rozpiętych lajfl inach trudno było osiągnąć sytuację, w której chłopiec każdorazowo mógł się czegoś trzymać. Oczywiście można było zrobić pajęczynę z lin na całym żaglowcu, ale to uniemo- żliwiłoby obsługę brasów i żagli. Podsumowując, statek ten nie był przystosowany do potrzeb osób z dysfunkcjami ruchu.
Istnieją żaglowce, które z uwagi na swoją konstrukcję i specjalne udogodnienia pozbawione są opisanych powyżej utrudnień dla osób niepełnosprawnych. Najważniejsze jednostki odbywające rejsy z takimi osobami to brytyjskie SV „Tenacious” i SV „Lord Nelson” należące do istniejącej od 1978 r. organizacji Jubilee Sailing Trust.
Przed zbudowaniem własnych wyspecjalizowanych statków zorganizowała ona pierwsze podróże mające w założeniu integrację osób z niepełnosprawnościami i osób pełnosprawnych na pokładach istniejących żaglowców „Marques”, TS „Royalist” i „Søren Larsen”. Okazało się, że żeglowanie na żaglowcach rejowych idealnie spełnia założenia organizacji, ponieważ wymaga udziału dużej liczby osób współpracu- jących ze sobą, a także dostarcza zadań, do których wykonania potrzebne są różne umiejętności i fizyczne predyspozycje. Ci, którzy nie mogli wybierać lin, luzowali je, a ci, którzy nie mogli pracować rękami, okrzykami nadawali tempo pracy przy linach.
Cały artykuł przeczytasz w Jachtingu 7-8/2015. Dostęp online w cenie 9.90 PLN