Żeglując, trzeba analizować wiele parametrów. To, w jaki sposób zachowują się zawodnicy – nasi konkurenci, musimy obserwować akwen, liczyć poszczególne fale, tak aby dokładnie dobierać kurs, trymować żagle, panować nad załogą, oceniać warunki meteorologiczne oraz dystanse do innych jednostek... Z tego wszystkiego powstaje swoista linia melodyczna tworzona przez wiele instrumentów. Każdy instrument, icek czy wimpel, który mamy w pobliżu, dostarcza nam informacji. Załoga, która jest w stanie w skończonej ilości czasu wyciągnąć z tego koncertu jak najwięcej danych, będzie żeglowała skuteczniej od innych.
Na tego typu ogląd i odbiór sytuacji na wodzie pracuje się latami i jest to składowa wielu czynników. Zarówno świadomych i możliwych do wykształcenia treningiem, jak i tych podświadomych, wynikających z indywidualnego „czucia głębokiego” zawodnika oraz jego predyspozycji i na końcu talentu. Podobnie jak w edukacji muzyka, również tutaj niezbędne są godziny zmieniające się w długie lata treningów. Tę właśnie intuicję Piotr Kowalewski zaczął w sobie wyrabiać w wieku 11 lat...
W trakcie wyścigu cały organizm żeglarza zamienia się w bardzo skomplikowane urządzenie do odbioru i analizy danych. Wielu zawodników posługuje się dodatkowo również ułatwiającymi życie instrumentami. Na dużych jednostkach są to przyrządy elektroniczne, na mniejszych mechaniczne. Od ich jakości zależy bezpośrednio jakość i wiarygodność zebranych danych. Precyzyjnie wykonany i dobrze zbalansowany wimpel jest w stanie dostarczyć informacji dotyczących nie tylko kierunku wiatru, ale również jego siły i tendencji. Zwłaszcza na kursach z wiatrem pozwala to płynąć zdecydowanie bardziej efektywnie i bliżej wiatru, a tym samym pokonywać krótszą trasę. Wimpel musi współpracować zarówno z jachtem, jak i zawodnikiem. W trakcie pracy na fali czy wykonywania manewrów instrument musi być w stanie bardzo precyzyjnie zachować swoją pozycję względem wiatru. Nic dziwnego, że zawodnicy zżywają się ze swoimi wimplami i strzegą ich jak oka w głowie.
Początki wimplowania
Już pierwszy wimpel Piotra był customem z pianki poliuretanowej na patyczkach i drucikach, zrobionym specjalnie dla niego przez Bogdana Kramera – legendę polskiego żeglarstwa regatowego i jedynego jak do tej pory Polaka, który wystartował na igrzyskach olimpijskich (Moskwa 1980) jako sternik w klasie Tornado. Pierwsze całkowicie autorskie wimple Piotr zaczął robić samodzielnie przy jachcie Delphia 24 One Design. Od samego początku nie wyobrażał sobie pływania na ciężkich jego zdaniem „plastikach”. Jak sam mówi, najważniejszym parametrem jest precyzja i jakość wykonania wimpla, która przekłada się na jakość wskazań. Zwyczajnie nie można na to liczyć przy cięższych, fabrycznych zestawach.
Więcej na ten temat można przeczytać w Jachtingu 6/2016. Dostęp on-line do całego numeru tutaj w cenie 9.90 PLN.
Fot. Bartosz Modelski, Chromatic Studio