Statek pasażerski Danuta, odbywający rejsy wycieczkowe, w dniu 21 lipca o mało nie uszkodził zwodzonej kładki prowadzącej na wyspę Ołowianka w gdańskim porcie. Kapitan statku zignorował czerwone światło i wpłynął pod zamykającą się kładkę, niewiele brakowało do zaczepienia o przęsło.
Organy odpowiedzialne za kładkę zapowiadają ukaranie kapitana.
Kładka, zwana w żeglarskim środowisku "Mostem Peruckiego", od dyrektora gdańskiej filharmonii, który wyjątkowo aktywnie działał na rzecz budowy argumentując, że jest konieczna, by melomani dotarli do jego przybytku, zamyka dostęp do gdańskiej mariny na Szafarni oraz przystani statków białej floty. Jest otwierana co jakiś czas i z godzinami otwarcia muszą zsynchronizować swoje plany wszyscy użytkownicy wody. Mogło się zdarzyć opóźnienie i desperacja kapitana (inaczej musiałby się kręcić przed mostem lub zrezygnować z rejsu) doprowadziła do tak ryzykownej decyzji. Świadczy to też o tym, że obsługa kładki nie próbuje podejść do problemu elastycznie - a przecież łączność radiowa nie powinna być problemem.
Budowa kładki spotkała się z protestami nie tylko żeglarzy, ale i urbanistów powołujących się na tradycje portowe Motławy, gdzie wprowadzenie mostu jest zniszczeniem historycznego krajobrazu - jako alternatywę proponowano prom - jednak władze miasta zignorowały protesty.
Warto przypomnieć, że historycznie Motława była żeglowna aż do śluzy Kamienna Grobla i dopiero budowa nowoczesnych ulic zablokowała możliwość stosowania zwodzonych mostów. Sam zaś słynny Zielony Most został odbudowany niedbale, przez co akwen powyżej mostu jest niewykorzystywany (zresztą i tak nad wodą stoją budynki ZUSu). W historycznym Gdańsku Wyspę Spichrzów i Ołowiankę odcinano podniesionymi mostami na noc - by chronić się przed złodziejami okradającymi spichrze i magazyny portowe. Dodatkowo puszczano luzem psy.