MAIB to szanowana brytyjska instytucja badająca wypadki morskie. Niedawno opublikowała raport w sprawie wypadku CV 24.
Jacht płynął w regatach Clipper Round The World Race, etap z Kapsztadu do Fremantle. Jacht był zarejestrowany w Anglii jako jacht komercyjny. Podczas żeglugi jednostka weszła na mieliznę przy Cap Peninsula - obyło się bez strat w ludziach, załoga została ewakuowana w całości. Jacht został zniszczony - usunięcie go z plaży wymagało pocięcia i zezłomowania.
Przyczyną wypadku była żegluga zbyt blisko brzegu - jacht płynął pod spinakerem i gdy zmiana wiatru skierowała go ku brzegowi, kapitan postanowił zrobić zwrot przez rufę. Ponieważ był na pokładzie jedyną kwalifikowaną osobą, musiał w nim osobiście uczestniczyć, nie prowadząc w tym czasie nawigacji. Spowodowało to zbytnie zbliżenie się do brzegu i wejście na mieliznę. MAIB uznała, że jacht nie był właściwie obsadzony załogą, zabrakło wyznaczonego nawigatora, nie było odpowiedniego planu bezpiecznej żeglugi w pobliżu brzegu, a także procedury i zasady w firmie Clipper Ventures nie były wystarczające, zwłaszcza dla żeglugi "na końcu świata".
Zadziwiające jest, że z pozostałych 11 jachtów aż 7 tylko cudem uniknęło podobnego losu - wszystkie żeglowały zbyt blisko brzegu.
Tu można pobrać raport w języku angielskim. Wstrząsają zwłaszcza zdjęcia utylizowanego jachtu.
Czy będzie to nauczka dla polskich armatorów, często organizujących rejsy z ogłoszenia, gdzie jedyną kompetentną osobą jest kapitan?