1994 – PRÓBA ZAWŁASZCZENIA BIWAKÓW
Przed wyjazdem na Mazury Paweł przekazał nam hiobowe wieści. Dzieje się coś niedobrego nad Nidzkim, gdyż ze wszystkich biwaków pozabierano śmietniki i tojtojki. No ale trudno. Śmieci umiemy zbierać w worki i wywozić do Rucianego, zaś z dawna jesteśmy przyzwyczajeni do obgryzania pupy przez komary. Więc ruszamy i rozbijamy obóz na starym miejscu.
Aż tu nagle... ok. 5 rano odwiedza nas trzyosobowy patrol Straży Leśnej z Rucianego i oznajmia, że decyzją konserwatora przyrody z Suwałk, niejakiego Jacka Kota, wszystkie biwaki na Nidzkim zostają zamknięte i musimy się ewakuować. Na szczęście szef patrolu, pan Nosek, który znał nas od lat, nieoficjalnie doradza rozmowy z nadleśniczym, panem Zielińskim. Rozumiemy, że pan nadleśniczy nie jest szczególnie zachwycony decyzją konserwatora, ale niestety musi ją wypełnić.
Nasza pozycja jednak też nie jest słabiutka. Paweł jest naczelnym redaktorem ogólnopolskiej gazety, ja dyrektorem poważnej fi rmy, a Buła prezesem Instalexportu i członkiem rady prezydenckiej ds. rozwoju gospodarczego. Od razu zauważamy, że pan konserwator popełnił dwa kardynalne błędy: – wydał rozporządzenie za późno, kiedy biwaki były już częściowo zapełnione, a sporo jachtów pod żaglami, – broniąc nieroztropnie przyrody, naraził puszczę na niekontrolowane zapaskudzenie i zaśmiecenie.
W konsekwencji trójstronnych rozmów między nami, przychylnym nadleśniczym oraz panem konserwatorem, który o puszczy i jeziorze miał mgliste pojęcie, odnosimy umiarkowany sukces. Biwaki zostają przywrócone do pierwotnych praw, ale my musimy odstawiać samochody na parking do Czapli, za to w rekompensacie dostajemy ekologiczną tojtojkę i śmietnik. Od tego roku nasz biwak jako Sowi Róg 2 wchodzi w skład kompleksu Sowi Róg.
Tekst ukazał się w Jachtingu 3/2016. Cały numer dostępny online tutaj w cenie 9.90 PLN.