Adam Hamerlik i Piotr Poprawki postanowili, że przepłyną Atlantyk. Na pięciometrowym, samodzielnie zbudowanym jachcie. Bez wsparcia z zewnątrz. Bez informacji pogodowych. Bez kontaktu z lądem. I pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby byli profesjonalnymi żeglarzami albo szkutnikami. Ale pomysł przepłynięcia ponad 3 tys. mil morskich zrodził się w głowach znajdujących się w średnim wieku pracowników warszawskich korporacji…