Dinghy Atlantic nie jest bynajmniej jednorazowym, noszącym znamiona szaleństwa pomysłem, to kolejna - obecnie najbardziej ambitna składowa projektu Dinghy Adventures, obejmującego wyprawy małymi, odkryto pokładowymi jachtami sklejkowymi (dinghy). Dwie poprzednie, to Dinghy Baltic Passage 2011 - zakończona przepłynięciem Bałtyku w obie strony przez dwie jednoosobowe załogi, oraz Dinghy Polar Expedition 2012, czyli miesięczny rejs wzdłuż wybrzeża Norwegii, za koło podbiegunowe, aż do Lofotów, na pokładzie tych samych jachtów - dwóch bliźniaczych, 4.5m jednostek klasy Salmo 15-S lugger o wdzięcznych nazwach "Black Betty" oraz "Trinidad".
Samotne przepłynięcie Atlantyku jest tylko początkiem całości projektu, następnie jacht spędzi jakiś czas na Karaibach i jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem równie samodzielnie wróci przez Północny Atlantyk, tym samym zamykając pętlę. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że to nie pierwsza przygoda w kwestii budowania jachtów mających przetrwać "nie jedno". Projekt Salmo 21-A powstał specjalnie na potrzeby tej wyprawy. W konstrukcji autorstwa Andrzeja Książyka uwzględnione zostały doświadczenia i wnioski wynikające z poprzednich rejsów, jak również inspiracje łodziami z regionu Bretonii i Północnej Normandii. Wyżej wymieniona mieszanka powoduje, że już czwarty miesiąc powstaje jacht przemyślany i bezpieczny, mimo pewnego oczywistego dyskomfortu na stałe wpisanego w konstrukcję.
Autor pomysłu nie planuje poprzestać wyłącznie na żeglarskim wymiarze wyprawy, zamierza stworzyć krótkometrażowy film, a także napisać książkę, w postaci vademecum bezpiecznego żeglowania, na tak małych łódkach, po tak dużej wodzie. Istnieje więc spora szansa, że doczekamy się kilku ciekawych opracowań. Zanim to jednak nastąpi z przyjemnością relacjonować będziemy postępy pachnącej sklejką wyprawy.
fot. Aleksander Hanusz