Gdzieś, kiedyś w dzieciństwie usłyszałem opowieść, którą chciałem się dzisiaj z Wami podzielić.
Otóż, pewien wędrowiec przemierzający wybrzeża Bałtyku popadł pewnego dnia w tarapaty. Może było to spotkanie ze zbójnikami, a może od wielu dni nie miał nic do jedzenia, tego nie pamiętam. Spotkał jednak na swojej drodze życzliwych ludzi i za uratowanie życia, nieznajomy wędrowiec zostawił swoim wybawcom wiatraczek.
Matka i córka, bo to one go uratowały i nakarmiły, z początku nie wierzyły w jego czarodziejską moc. Szybko jednak przekonały się, że gdy dmuchną w łopatki wiatraczka, ten kręcąc się daje im sól. Bardzo się ucieszyły, bo bieda u nich panowała ogromna i mdłą kaszę musiały jeść do tej pory. Niestety jak to w legendach i życiu bywa, szczęście nie trwało wiecznie. Pewnego dnia pojawiła się u nich grupa marynarzy, a nie byli to ludzie dobrzy. Podczas biesiady zauważyli wiatraczek i poznali jego moc. Ponieważ sól w tamtych czasach była bardzo cenna, ukradli czarodziejski przedmiot i odpłynęli z nim w morze. Tam jednak, raz uruchomiony wiatraczek nie przestawał się kręcić. Soli było coraz więcej i więcej, wypełniła statek po brzegi a ten zatonął. Od tej pory woda w Bałtyku jest zawsze słona.
Tyle mojej opowieści. Tymczasem na północy spotykamy staronordycki wiersz „Grottasöngr” (Pieśni młyna). Pieśń tę śpiewają Fenja i Menja, przykute do kamienia młyńskiego przez króla Fróði.
A historia wygląda mniej więcej tak:
Fróði rządził krajem, który dzisiaj nazywamy Danią, a było to w czasie, gdy w Skandynawii panował pokój. Północ była tak spokojna, że żaden człowiek nie skrzywdził nikogo, nawet jeśli spotkał zabójcę swojego ojca lub brata. Żaden człowiek nie był złodziejem, a złoty pierścień mógł długo spoczywać na wrzosowiskach Jelling i nikt po niego nie sięgał.
Król Fróði odwiedził pewnego razu Szwecję i kupił Fenję i Menję, które były niezmiernie silne gdyż pochodziły od gigantów. W Danii istniała wtedy para magicznych kamieni młyńskich, które mogły wyprodukować cokolwiek tylko sobie można wymarzyć. Były jednak tak duże, że żaden zwykły człowiek nie był na tyle silny, by ich użyć. Nazywały się „Grótti”.
Król przywiązał zatem Fenję i Menję do młyna i rozkazał, aby mieliły dla niego złoto, pokój i szczęście. Nie pozwalał im jednak nawet na chwilę wytchnienia. W odwecie Fenja i Menja zaczęły śpiewać pieśń o nazwie „Grottasöngri” (czyli właśnie pieśń młyna). Na skutek magicznej mocy tej pieśni, powstał zastęp wojowników, prowadzony przez króla morza imieniem Mysing. Mysing zaatakował Fróðiego w nocy, zabił go i odszedł z bogatym łupem. I to był koniec pokoju, bo i jego skusiła magiczna moc kamieni.
Zabrał kamienie oraz Fenję i Menję na statek i kazał im mielić sól. O północy dziewczyny zapytały, czy nie ma już dość soli, ale on kazał mielić więcej i więcej. Nie trzeba było długo czekać. Statek wkrótce zatonął a przez środek kamienia młyńskiego zaczęło przepływać morze, tworząc ogromny wir. Wtedy Bałtyk stał się słony.
Oczywiście to tylko jedna z wersji. Z pewnością jeżeli temat Was zainteresuje, dotrzecie do wielu ciekawych historii. Mnie „Grottasöngri” urzekła. A odkąd usłyszałem utwór „Groti” grupy SKÁLD, nie potrafię zapomnieć o tej legendzie. Gdy stoję w nocy za sterem i powadzę mały jacht pomiędzy ciemnymi falami, czuję na twarzy smak soli a pod powierzchnią wody widzę ciężkie, wirujące żarna.
Jacek Mirczak
__
Zdjęcie: Fenja and Menja at the mill. Illustration by Carl Larsson and Gunnar Forssell. Fajnereejsy-blog.