Jak podaje PAP, zgodę na rozpoczęcie operacji wydała koordynująca ją włoska Obrona Cywilna stwierdzając, że są ku temu sprzyjające warunki pogodowe. Obecna operacja inżynierska, wymagająca niezwykłej precyzji, polega na wypompowaniu wody z 30 sponsonów, zamontowanych w ostatnich miesiącach wokół obu burt statku. Gdy sponsony te napełnią się powietrzem, wrak uzyska pływalność, która umożliwi jego transport.
Gdy zniszczony wycieczkowiec o długości prawie 300 metrów będzie w stanie utrzymać się na wodzie i nie pojawią się żadne nieoczekiwane trudności, po kilku dniach dalszych przygotowań, holowany przez dwa ogromne holowniki oceaniczne opuści wyspę Giglio i wyruszy 21 lipca w czterodniowy rejs do Genui.
Szef Obrony Cywilnej Franco Gabrielli mówiąc o obecnej fazie robót zwrócił uwagę na to, że etap ten może przynieść nieoczekiwane wydarzenia. Wszyscy mają jednak nadzieję, że akcja zakończy się takim samym sukcesem, jakim była spektakularna operacja podniesienia wraku z morza we wrześniu zeszłego roku.
Światowej klasy specjalista w dziedzinie ratownictwa morskiego, inżynier Nick Sloane z RPA, kierujący wtedy operacją podniesienia Concordii, a obecnie jej ustawienia i potem transportu wyjaśnił dziennikarzom, że struktura wraku jest, mimo zniszczeń, bardzo mocna. Poinformował, że już w poniedziałek przed południem należy oczekiwać ustawienia go na wodzie. To będzie, zdaniem szefa operacji, obserwowanej przez media z wielu krajów, moment prawdy i konfrontacji wyników z inżynierskimi obliczeniami.
Na wyspę Giglio w ostatnich dniach przybyło wiele osób, by ostatni raz spojrzeć na statek, znajdujący się tam od tragicznej nocy 13 stycznia 2012 roku.
"Kiedy tego statku już tu nie będzie, to będzie jak wyzwolenie" - powiedział mediom 87-letni mieszkaniec wyspy, były kapitan statków handlowych Ferdinando Fanciulli.
Wśród miejscowej ludności panuje optymizm, że operacja się powiedzie i na zawsze wrak zniknie z horyzontu. "Trzeba wrócić do normalności" - mówią ludzie.
Burmistrz Giglio Sergio Ortelli oświadczył: "Pozostanie wspomnienie tragedii, pamięć o ofiarach i o poświęceniu, z jakim mieszkańcy pomagali rozbitkom w noc katastrofy".