Dobry żeglarz to taki, który potrafi nie tylko obsłużyć jacht, ale też w razie wystąpienia jakiejś nieprzewidzianej sytuacji umie zachować zimną krew i skutecznie pomóc człowiekowi, który uległ wypadkowi. Przyjrzyjmy się, jak to wygląda w praktyce i dlaczego szkolenie z pierwszej pomocy jest tak ważne.
Co nam grozi na wodzie?
W zasadzie to samo co na lądzie — plus kilka dodatkowych „atrakcji”. Wakacje pod żaglami to wspaniały sposób na odpoczynek, przygodę, zwiedzenie nowych miejsc i spędzenie czasu z ciekawymi ludźmi. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas takiej wyprawy może dojść do różnych groźnych zdarzeń.
Poza standardowym zestawem kłopotów w postaci infekcji, czy bolącego zęba, na łodzi zdarzają się również wypadki spowodowane samym uprawianiem żeglarstwa. Warto pamiętać, że mimo iż jacht przemieszcza się stosunkowo wolno i wydaje się niezmiernie lekki (przecież w porcie potrafimy poruszyć go jedną ręką...), w rzeczywistości mamy do czynienia z dużą masą i ogromnymi siłami.
Wszystko to sprawia, że drobny błąd, chwycenie nie tej liny, co trzeba, umieszczenie ręki czy nogi w niewłaściwym miejscu, a nawet zwyczajna niefrasobliwość mogą doprowadzić do przykrych efektów w postaci otarć, skaleczeń, a nawet złamań i krwotoków.
Wypadek – i co dalej?
Doskonałe pytanie. Teoretycznie większość z nas powinna wiedzieć, co robić, kiedy dojdzie to wypadku – z pewnością otarliśmy się o temat w szkole, podczas kursu prawa jazdy, lub w innych okolicznościach.
W praktyce jednak adrenalina często bierze górę: poszkodowany może się upierać, że czuje się doskonale i nic mu nie jest, a brak wiedzy pozostałych załogantów (w tym kapitana) powoduje, że nie mają oni świadomości powagi sytuacji.
W efekcie czas ucieka, kontuzja robi się coraz poważniejsza i bardziej brzemienna w skutkach, a wszyscy wokół stoją bezradnie, nie mając pojęcia, jak się zachować. Jest to bardzo niebezpieczna sytuacja, która w skrajnych przypadkach może doprowadzić do nieodwracalnych skutków. Jeśli możemy zrobić cokolwiek, by jej zapobiec, z pewnością warto to uczynić.
Śródlądzie kontra morze
Większość „lądowych” kursów podkreśla, że kiedy już zdarzy się wypadek, należy najpierw wezwać fachowców, a kiedy ci są już w drodze, przystąpić do udzielania pierwszej pomocy. Jest to oczywiście słuszna postawa.
Warto jednak pamiętać, że o ile na śródlądziu taka pomoc zjawi się zapewne za kilkanaście, albo najdalej za kilkadziesiąt minut, o tyle podczas rejsu morskiego na profesjonalnych ratowników trzeba będzie poczekać kilka, kilkanaście godzin a na oceanie nawet kilka dni. Co zrobimy przez ten czas? Bierne patrzenie na poszkodowanego i zapewnianie go, że „wszystko będzie dobrze” raczej nie wystarczy. Niefachowo udzielona pomoc może z kolei okazać się gorsza, niż jej brak.
Dlatego też, chcąc bezpiecznie żeglować po morzach, warto odbyć dodatkowe kursy, np. takie jak zaawansowana pierwsza pomoc medyczna na jachcie. Umożliwiają one poznanie technik ratunkowych, obsługi AED itp. Dzięki temu w sytuacji kryzysowej będziemy umieli stanąć na wysokości zadania i uratować komuś zdrowie, a nawet życie.
Pomoc w przygotowaniu artykułu: Ocean Team Sailing School.