Jacht zaprojektowany przez Philippe Brianda miał spełnić trzy cele: wnętrze, dzielność morska i osiągi. Wygląda, że się udało. Jacht miał też jedno ograniczenie - obsługa przez rodzinną załogę. 66 stóp wg projektantów było tym ograniczeniem. Załogę wspomaga hydrauliczny roler rolujący grota do bomu, rolery żagli przednich, a i organizacja pokładu - podzielono go na miejsca do życia i do obsługi jachtu.
Wnętrze zaprojektowali Jean-Marc Piaton i Rafael Bonet. Przy rozmiarach jachtu: 20,61 m długości i 5,50 m szerokości mieli wielkie pole do popisu. Zmieściły się trzy bardzo duże kabiny - z czego kabina armatorska z biurkiem do pracy - z własnymi łazienkami, oraz czwarta kabina z kojami piętrowymi, również z własną łazienką. Sofa w mesie może również służyć za leżankę. Kambuz wyposażony jest w ogromne lodówki, dużą kuchenkę i dużo miejsca do przechowywania żywności i naczyń. Pomyślano również o takich drobiazgach jak to, by po otwarciu drzwi w kabinie armatorskiej łóżko nie rzucało się w oczy dla osób siedzących w mesie, lub by można było podzielić sofę na trzy części dla trzech osób.
Na rufie w garażu mieści się bączek o długości 3,25 m.
Jacht budowany jest w technologii one-off i może być znacząco przeprojektowany wg potrzeb klienta - oczywiście, jak zastrzega stocznia, bez zmiany parametrów związanych z bezpieczeństwem.
Zdjęcia: CNB