Volvo Ocean Race to przyciągający uwagę milionów widzów etapowy wyścig wokół świata. Płyną jednostki najeżone kosmiczną technologią, a żeglarze, tygodniami na granicy możliwości jachtu i organizmu, walczą o każdy metr przewagi. W regatach nie brakuje błyskotliwych zwycięstw, ale też i spektakularnych wypadków.
Obecność w tej imprezie to nie tylko pokaz możliwości sportowych załogi, ale i technologicznych, organizacyjnych i finansowych państwa, z którego pochodzi team. Chiny, w walce o pozycję na świecie, sięgają po od dawna sprawdzony środek - sport i wystawiają swoją łódź.
Imprezę sfinansuje firma Dongfeng i tak będzie się jacht nazywać. Dongfeng produkuje ciężarówki, samochody osobowe ora części dla przemysłu samochodowego. Ich produkty nie są szeroko znane w Europie czy USA, ale zapewne po regatach to się zmieni.
Organizatorzy do wyścigu podchodzą ostrożnie i zamiast eksperymentować ze swoimi zawodnikami, ściągnęli światowe sławy. Skipperem łodzi jest Charles Caudrelier, wielokrotny uczestnik regat oceanicznych i członek zwycięskiej załogi z 2012 roku. Team Managerem będzie Bruno Dubois, a managerem technicznym Albert Graham. Francuzi również obsadzą funkcje dyrektora d/s mediów i logistyki. W załodze, zgodnie z narzuconymi przez organizatora warunkami, znajdzie się kobieta.
Jacht zbudowany został w 2013 roku w stoczni Farr. Nie jest zatem najnowszy, ale sprawdzony. Jacht, poza osprzętem żeglarskim, będzie wyposażony w pięć kamer pokazujących wszelkie aspekty życia na jachcie - z transmisją video na żywo.
Chińska załoga nie jest faworytem wyścigu i można się zastanawiać, czy ta edycja VOR nie jest jedynie "przymiarką" przed zbudowaniem własnej załogi na kolejne regaty. Takie podejście - stopniowe zdobywanie doświadczeń - jest charakterystyczne dla chińskich przedsięwzięć. Biorąc pod uwagę potencjał Chin i niewielki udział tego kraju w światowym żeglarstwie, otwierają się wyjątkowe perspektywy.