Jak wielu żeglarzy decyduje się odwiedzić norweską prowincję Svalbard z najbardziej znaną wyspą Spitsbergen w Arktyce? Jak dużo może to kosztować? Jakie wymagania powinna spełniać załoga decydująca się na taki rejs? Na te i wiele innych pytań musiałem znaleźć odpowiedź, gdy po raz pierwszy w głowie zakiełkowała mi myśl o rejsie w te rejony na moim jachcie „Duen II” z rodzinnej wyspy Senji, położonej na wysokości Tromsø w północnej Norwegii.
Przygotowania do wyprawy Pod koniec lata 2012 r. rozpoczą- łem przygotowania merytoryczne do rejsu. Gdybym jednak zdecydował się wyposażyć mój jacht w cały sprzęt, który uznałem za przydatny, potrzebowałbym prawdopodobnie łodzi rozmiarów holownika, aby to wszystko pomieścić, a nie mojego „Duena II”, mierzącego zaledwie 38 stóp (11,4 m). Dlatego też konieczne było znalezienie wielu kompromisów dotyczących wyposażenia na tę wyprawę, aby w ogóle móc kontynuować realizację arktycznego marzenia. Pracując w systemie rotacyjnym co sześć tygodni na pokładzie norweskiego żaglowca „Christian Radich”, spędziłem większość dni wolnych na przygotowywaniu jachtu, poszukiwaniu załogi i zgłębianiu literatury dotyczącej żeglugi arktycznej oraz kontaktowaniu się z ludźmi, którzy już kiedyś odbyli rejs w tamte rejony. Po krótkich poszukiwaniach udało mi się znaleźć załogę: Helgego, Toril i Haralda, z których dwoje miało bardzo bogate żeglarskie doświadczenie. Żadne z nich nie mogło jednak sobie pozwolić, aby wziąć udział w całej pięciotygodniowej wyprawie, szybko stało się więc jasne, że konieczna będzie wymiana ekipy w Longyearbyen. Resztę załogi znalazłem za pośrednictwem stron internetowych i Facebooka.
Więcej na temat wyprawy można przeczytać w Jachtingu 10/2013. Dostęp on-line do całego numeru tutaj w cenie 7.00