Zacumowanie jachtu wydaje się jedną z najprostszych czynności: wystarczy zamotać linę wokół poleru i gotowe. Owszem, czasem wystarczy zamotać byle co, może to nawet być skuteczne, ale dobrze, prawidłowo i skutecznie cumuje się, wiążąc końcem liny cumowniczy węzeł żeglarski.
Węzeł żeglarski, jak już sama nazwa wskazuje, nie jest węzłem krawcowych, rolników czy górników; umiejętność jego zawiązania świadczy o przynależności do żeglarskiej braci. Czytelnikom „Jachtingu” zatem przystoi go znać i umieć zastosować. Po pierwsze: węzeł ten nie jest najprostszym sposobem prawidłowego zacumowania, ale za to jednym z najlepszych. Najprościej jest przełożyć linę wokół poleru i zawiązać jej końcem dwa półsztyki, tworząc sztyk. Węzeł żeglarski ma jednak pewną przewagę nad sztykiem, lepiej chroni linę przed przecieraniem się, nawet gdy zawiążesz go na kanciastych słupkach balustrady pomostu. Dzięki temu nie zniszczy się lina, a i Twój jacht nie zmieni niespodziewanie miejsca postoju. Po drugie: choć węzeł wygląda bardziej skomplikowanie niż najzwyklejszy sztyk, to wcale nie jest dużo trudniejszy do zawiązania. Poza tym nie trzeba go mocno zaciskać, aby trzymał. Sam też nie ma tendencji do zaciskania się, zatem łatwo będzie go rozwiązać, w przeciwieństwie do np. wyblinki, która skądinąd nie jest węzłem cumowniczym.
Więcej na temat węzłów cumowniczych można przeczytać w Jachtingu 4/2015. Dostęp on-line do całego numeru tutaj w cenie 7.00 PLN.