W niedzielę wystartowały regaty Atlantic Rally for Cruisers. Impreza ta od wielu lat rozpoczyna się w Las Palmas de Gran Canaria, a kończy w St. Lucia na Karaibach. Regaty historycznie wywodzą się z przeprowadzania jachtów na Karaiby pod koniec sezonu żeglarskiego w Europie (na Karaibach się właśnie zaczyna), a wiele jachtów płynących w tą samą stronę to oczywiście powód do pościgania się. Z biegiem czasu pojawiły się bardziej zorganizowane elementy sportowe, ale nadal impreza przeznaczona jest dla amatorów, którzy po prostu chcą znaleźć się po drugiej stronie "sadzawki".
W tym roku wystartowało 1307 żeglarzy z 31 krajów, płynących na 212 jachtach. Start oczywiście został poprzedzony przez zlot w Las Palmas i wielką imprezę portową. Impreza taka to również dla wielu wagabundów okazja, by zamustrować się na pokłady jachtów (często obsadzonych jedynie szkieletowymi załogami) i wyruszyć w świat.
Oczywiście nie obyło się bez emocji, zawodowców poniosły nerwy i VOR70 Trifork oraz Swan 46 Aphrodite znalazły się na falstarcie. Otrzymały 3 godziny kary. Jacht Hot Stuff, po kolizji, musiał wrócić do portu dla dokonania napraw.
Część jachtów, płynących również pod flagą ARC, wypłynęła z Mindelo, na Wyspach Zielonego Przylądka.
Większości jednostek przejście Atlantyku zajmie ok. 3 tygodnie. A potem już tylko rum, drinki, palmy i plaże. Aż do wiosny, kiedy to na Karaibach zaczyna się sezon huraganów i trzeba wracać do Europy.
Regaty można śledzić na stronie: http://www.worldcruising.com/arc/viewer.aspx
Zdjęcie: Isabelle Trembray / ARC