Każdy słyszał o niszczącej sile huraganów. Mieszkańcy Karaibów i Florydy mają w tym względzie bogate doświadczenia. Oprócz niezmiernie silnego wiatru na ląd wdzierają się fale powodując zalewanie całych miast. Takie sytuacje mają miejsce sporadycznie, za to znacznie częściej zdarza się coś innego - poziom morza podnosi się i woda po prostu wkracza na ląd.
W ciągu ostatnich dziesięciu lat obserwowano coraz szybszy wzrost poziomu wód oceanicznych. Ilość dni w roku, gdy ulice karaibskich wiosek są pod wodą, zwiększyła się wielokrotnie w porównaniu do poprzedniej dekady. Taki stan rzeczy jest efektem globalnego ocieplenia, do którego nasza działalność cywilizacyjna się mocno przyczyniła. Nie mówimy tu o zalewaniu domostw i wielkich szkodach, bo na ulicach jest około pół metra wody, ale nawet taka jej ilość znacznie utrudnia życie, powoduje zanieczyszczenie zasobów wody słodkiej i niszczy zieleń.
Okazuje się, że zmiana globalnego klimatu nawet o ułamek stopnia ma znaczenie. Im jest cieplej, tym lód topi się szybciej.Specjalista w tej dziedzinie, dr Rahmstorf, prognozuje wzrost poziomu wód oceanicznych o nieco ponad metr do 2100 roku.