Jesień na dobre daje się we znaki podmuchami chłodnego wiatru. I choć na południu Europy jest jeszcze bardzo ciepło, dziś napiszemy co nieco o tym, jak umilić sobie długie jesienne, a przede wszystkim chłodne wieczory. Będzie uniwersalnie - do picia na wodzie i na lądzie, co nie znaczy, że mniej smacznie :)
Znamy wielu amatorów wytaczania ciężkich dział podczas żeglowania po morzach słodkich wód i likierów, jednak pomimo coraz to nowych rozgrzewających wynalazków dużą popularnością cieszy się wciąż grog (do zamówienia w kilku szanujących się tawernach w Polsce!). Ma on za sobą tak bogatą historię, jak dużą liczbę składników, co sprawia, że nie tylko smakuje, ale… ma też inne właściwości, te profilaktyczne, rozluźniające i… magiczne.
Historia grogu
Cofnijmy się do XVII wieku, kiedy to w Royal Navy, będącej marynarką wojenną Wielkiej Brytanii, w zastępstwie piwa zaczęto serwować marynarzom grog. Dlaczego? Powodów jest kilka: piwo dość szybko ulegało zepsuciu w trakcie rejsów, a pierwotne (1655) zastąpienie go połową pinty (ok. 300ml) wysokoprocentowego alkoholu odbijało się negatywnie na, nazwijmy to, efektywności pracy na statku :) Grog okazał się być świetnym kompromisem - był słabszy w mocy niż inne „umilacze czasu”, a to za sprawą wiceadmirała Edwarda Vernona. To on 21 sierpnia 1740 roku rozkazał podawać dotychczasową porcję rumu rozcieńczoną kwartą (ok. 1,13litra) wody. Pozwoliło to uniknąć przechowywania przez marynarzy alkoholu na później i upijania się. Rozwiązało też problem niechętnie pitej przez marynarzy wody, która przechowywana w ładowniach zbyt długo stawała się niezdatna do spożycia. Trunek tak zasmakował marynarzom, że nazwali go grogiem na cześć przydomku wiceadmirała – Old Grog, pochodzącego od materiału (grogram), z którego uszyty był sztormiak Vernona. Do grogu dodawano cukier i sok z limonek, których obecność nieświadomie przyczyniała się do poprawy zdrowia uczestników rejsów, nierzadko wojennych.
Grog dla historii
Przewaga Anglików nad przeciwnikami (np. Francuzami) polegała na skutecznym radzeniu sobie z nękającym załogi szkorbutem (efekt niedoboru witaminy C). Tak więc przykładowo zwycięstwo Anglików pod Trafalgarem tłumaczy się właśnie zbawiennym działaniem nowego wynalazku, zwłaszcza, że Francuzi tyle, co zamienili bogate w witaminę C wino na brandy, wypłukujące witaminy z organizmu. Jak się okazało, to właśnie sok z owoców cytrusowych stanowił remedium na nękającą marynarzy chorobę. Z pozoru tak niewiele znacząca decyzja jak zamiana rodzaju pitych trunków, okazała się błędem taktycznym :-)
Zmierzch grogu
Mimo zalet, jakie niósł ze sobą grog, jego obecność na statkach miała swój kres. Z pokładów okrętów amerykańskiej marynarki wojennej US Navy zniknął w 1862roku. Anglicy cieszyli się jego smakiem ponad 100lat dłużej – brytyjska Royal Navy musiała podporządkować się dekretowi królowej 31 lipca 1970 roku, skutkowi sporu toczonego w Izbie Gmin, znanego pod nazwą „The Great Rum Debate”. Dzień ten doczekał się swej nazwy - "Black Tot Day".
Dziś grog nie jest już tak ważnym strategicznie trunkiem, co nie znaczy, że nie cieszy się powodzeniem. Nie tylko może łagodzić obyczaje na pokładzie, jak miało to miejsce lata temu, ale także wprawiać w dobry nastrój i rozkosznie rozgrzewać podczas sączenia go w długie jesienne, a niebawem mroźne, zimowe wieczory.
Po więcej ciekawych wpisów zapraszamy na naszego bloga, a po jachty w najniższych cenach na rynku - na stronę YACHTIC.