Pomysł stworzenia nowej łodzi mającej wielorakie przeznaczenie zrodził się w głowie trenera sportowego Andrzeja
Ostrowskiego. Przyglądał się on funkcjonalności jednostek ratowniczych stosowanych przez WOPR, tych napędzanych mięśniami wioślarzy. Trafnie zauważył, że używane na plażach i przystaniach konstrukcje przypominają szalupy z początku XX w. Ciężkie, wymagające wiele siły do napędzenia, z wysokimi burtami, przez które niełatwo jest wciągnąć na pokład pływaka potrzebującego pomocy. Ratownik zmęczony samym dopłynięciem do topielca musi wykrzesać kolejną porcję sił i nadludzkiej sprawności, aby podjąć delikwenta na pokład.
ŁÓDŹ WIOSŁOWA
Ta obserwacja nasunęła przyszłemu konstruktorowi myśl, że należałoby zbudować łódź na miarę XXI w., lżejszą, łatwiejszą w obsłudze i lepiej przystosowaną do swoich zadań. Płaskie dno, niskie burty, otwarta rufa sprzyjają pracy ratownika. Ludzi z wody podejmuje się od strony rufy, która na ten czas się zanurza, nieco ułatwiając ratownikowi zadanie. Równie dobrze można wciągnąć topielca na pokład od strony burty. Stateczność łodzi jest bardzo duża. Waga rzędu 60 kg umożliwia łatwe przenoszenie i wodowanie jednostki ratowniczej. Wioślarz siedzi na łatwo demontowanym krzesełku, ze stopami zapartymi o przegłębienia w dnie kokpitu. Do dyspozycji
ma dwa wiosła w wysokich dulkach zamocowanych do półpokładów. Wysokość dulek wynika z potrzeby zapewnienia wiosłującemu zachowania ergonomicznej pozycji. Łódkę przewieźć można na dachu samochodu osobowego typu kombi.
ŁÓDŹ ŻAGLOWA
Dlaczegóż by ratownicza wiosłówka nie miała spełniać jednocześnie funkcji rekreacyjnej ? Na kąpieliskach zawsze znajdzie się ktoś nieprzystosowany do wielogodzinnego leżenia na piasku, ktoś, kto woli spędzać czas bardziej aktywnie. Naturalną wręcz myślą było przystosowanie Laury do żeglowania. Maszt z żaglem, ster,
miecz i gotowe. W krótkim czasie można przekształcić łódź wiosłową w prostą w obsłudze żaglówkę. Pisząc prostą, mam na myśli prostotę konstrukcji oraz fakt, że pięcioletnie dziecko radzi sobie znakomicie ze sterowaniem. Żaglówka ma tak dużą stateczność poprzeczną, że malec mógłby nawet sam żeglować bez obawy
o wywrotkę. Jednocześnie płaskodenny kadłub, niewiele zwiększając zanurzenie, może przyjąć na pokład rodziców dziecięcia, rodzeństwo, ciotkę, wujka lub dziadków. Wyporność zapasowa jest tak duża, że dodatkowe cztery osoby na pokładzie nie zrobią większej różnicy. Duża stateczność poprzeczna sprawia, że nie trzeba się martwić
o to, gdzie by tu usiąść, chodzenie po półpokładzie nie doprowadzi zaś do wywrotki. Można także łatwo wejść na łódkę od strony dziobu, bez ryzyka skąpania się w wodzie.
Maszt z żaglem typu windsurfi ngowego wstawiany jest w opętnik w pokładzie dziobowym i stoi na dnie. Do noku windsurfi ngowego bomu zamocowany jest szot, który jest jedyną liną takielunku ruchomego. Pozostałe liny do obsługiwania to cuma i fał płetwy sterowej. Proste, prawda?
ŁÓDŹ WINDSURFINGOWA
Kolejną ciekawą metamorfozę przechodzi Laura, gdy przełoży się pędnik (maszt z żaglem) do
gniazda w dnie kokpitu. W tej wersji do ustawiania żagla względem wiatru nie służy szot, ale ręce żeglarza, albo raczej windsurfera. Laura bowiem przyjmuje wtedy formę deski, a może raczej łodzi windsurfingowej. Prowadzi się ją wtedy analogicznie do tradycyjnego windsurfingu, z tą różnicą, że stateczność kadłuba Laury jest znacznie większa niż nawet najszerszej deski. Wpadnięcie do wody w wyniku utraty równowagi praktycznie jest wykluczone. Nie ma tym samym konieczności wdrapywania się na deskę i podnoszenia pędnika z wody, aby ponownie wystartować. Owszem, start z wody w tym wypadku jest chyba niemożliwy, ale może znajdzie się śmiałek,
który mógłby udowodnić, że się da.
ŁÓDŹ MOTOROWA
Miłośnicy najmniej aktywnego spędzania czasu na wodzie mogą do uchwytu na rufi e Laury zamontować
silnik o niedużej mocy (np. elektryczny) i popłynąć w dal... na ryby, na rekonesans czy na co tam wolą. Ten sposób spędzania czasu wydaje mi się na tyle nudny, że oczyma wyobraźni widzę trenerów, którzy z pokładu Laury, zamiast RIB-a, doskonalą kunszt żeglarski np. optimiściarzy. Po zamontowaniu do kadłubów łodzi
maksymalnie dużych z możliwych silników, wyobrażam sobie szaleńcze wyścigi niewyżytych młodzieńców pędzących Laurami w ślizgu po trasie slalomu...
Więcej na temat Laury przeczytasz w numerze 3/2015 Jachtingu. Czasopismo w wersji online dostępne tutaj.