Jachty pokonały średnio 23 000 mil, zostawiając za sobą między innymi Przylądek Dobrej Nadziei i Horn oraz Antarktydę. Zakończenie imprezy planowane było na koniec marca 2015 i jak widać były to dość precyzyjne rachunki. Warto również wspomnieć, że całość wyścigu obwarowana jest co roku wieloma, bardzo precyzyjnymi regulacjami. Między innymi jachty mają prawo jedynie do trzech postojów technicznych, w trakcie których korzystać mogą z zewnętrznego wsparcia, dalej muszą radzić sobie same i każde zawinięcie do portu oznacza dyskwalifikację.
Tegoroczna edycja to trzecie i być może ostatnie tak „klasyczne'' wydanie tych ekstremalnych regat. Pomału bowiem dotychczasowa formuła ewoluuje w kierunku konwencji One Design (według jednolitych reguł, na jednakowych jednostkach). Istnieje również możliwość, iż Organizatorzy dopuszczą w kolejnej edycji użycie hydrofoila, co znacznie zmieni oblicze całości imprezy.
Na starcie regat stanęło osiem 18 metrowych jednostek klasy IMOCA 60, o wysokości masztów sięgającej 29m oraz wadze około 8t (obecnie dozwolone są rozbieżności wagowe). Od samego początku, w dużej mierze dzięki słabym warunkom wiatrowym, prowadzenie utrzymywał najlżejszy z puli Hugo Boss, pod Alexem Tompsonem i Pepe Ribesem. Prowadzenia nie oddali aż do... pechowej utraty masztu przy zmianie ożaglowania i związanego z tym wycofania z regat. Do tego czasu jednostka zdążyła wyznaczyć dwa nowe rekordy trasy.
Niestety w tegorocznej edycji, mimo wcześniejszych przygotowań nie wzięła udziału żadna polska załogą. Fakt ten rekompensowała natomiast imponująca oprawa medialna imprezy, która zapewniała codzienne relacje video i umożliwiała śledzenie regat na żywo.
inf. Barcelona World Race
fot. Barcelona World Race