Projektanci, wymyślając morskie konstrukcje między 7 a 9 m długości, mają bardzo trudne zadanie. Z jednej
strony są oczekiwania klientów – chcą mieć jacht morski, zdolny do bezpiecznej żeglugi po morzu, ale też – kiedy się decydują na górną granicę przedziału – wygodny, z wnętrzem do życia, a nie psią budę. Jacht musi też zabrać zapas wody, paliwa, rzeczy załogi, dodatkowe wyposażenie (tratwę, akcesoria nawigacyjne). Wymagania jak dla znacznie większej jednostki. A z drugiej strony ograniczenia – długości kadłuba, wysokości kabiny, również ceny. I tu mogę powiedzieć, że Jacek Daszkiewicz, konstruktor morskiego Maxusa 26, dał radę znaleźć dobry kompromis.