Siedzę sobie na jachcie, jest leniwe niedzielne popołudnie, port Sztynort powoli pustoszeje. Patrzę na klientów firm czarterowych, którzy właśnie kończą swój wyczekany rejs. Powoli, bez entuzjazmu, niektórzy ze spuszczoną głową, schodzą z kei. Faceci, nie kobietki. One idą dużo szybciej w kierunku samochodu…
Panowie żeglarze to najczęściej zdolni przedsiębiorcy i zaradni ludzie. Nie rzadko oszczędzają cały rok, aby wakacje na jachcie nie miały zbyt bolesnego wpływu na budżet domowy. Najczęściej, wyjazd na żagle zdarza się w najlepszym przypadku, raz w roku…
Dlaczego?
Brak czasu? Życie zbyt szybko pędzi? Brak kasy? Nie kupuję tego.
Prawdziwym powodem jest to, że JEJ nie ma na pokładzie.
Zatem dlaczego nie ma JEJ na pokładzie?
Oto 6 podstawowych błędów (jest ich oczywiście więcej), które popełniają ONI, dzieląc swoją żeglarską pasję z najważniejszą osobą w życiu.
- Wynajem lub kupno jachtu i wkręcanie JEJ w żeglarstwo
Często proponujemy różnym znajomym krótką wyprawę jachtem i w naszym mniemaniu oferujemy im mega atrakcję. Kiedyś zdziwiłam się, jak jedna z moim koleżanek powiedziała wprost – „kobieto, skąd założenie, że mi się to będzie podobało?? Na samą myśl mnie mdli…”. Od tego czasu, bardziej liczę się z upodobaniami znajomych. Dlatego rozumiem też fascynatów żeglarstwa, którzy mimo, iż są wyjątkowymi, ponadprzeciętnymi, kompetentnymi kapitanami oraz utalentowanymi nauczycielami, to pierwsze wrażenia ukochanej są negatywne i nigdy się nie zmieniają.
2. „Kupienie” JEJ na kolorowy prospekt reklamujący czarter jachtów
Wiele ulotek oraz stron internetowych pokazuje uśmiechniętych ludzi na pięknym jachcie. Błękit nieba i słońce, lekki wiaterek – nic tylko wyciągać bikini i olejek do opalania. Oczywiście, często tak właśnie wygląda rejs, ale co kiedy wymarzony urlop przerodzi się w walkę z żywiołem i w to, co prawdziwe wilki morskie lubią najbardziej?
3. Stosowanie taktyk zastraszających i powodujących poczucie winy
Aby wyciągnąć oporną żonę na jacht, zdesperowani mężowie stosują taktyki manipulacji, używając argumentów typu: „harowałem cały rok, więc coś mi się od życia należy”, albo „ każdy związek musi mieć wspólne pasje, więc się dostosuj, bo nasza relacja ma być przecież partnerska”.
4. Sprowadzenie JEJ roli do roli pasażera
Mężczyźni, którym jakoś udało się zaciągnąć swą opierającą się połowicę na jacht, chcą zwykle robić wszystko sami (gdyż dręczą ich delikatne wyrzuty sumienia). ONA to docenia, ale zaczyna się zwyczajnie nudzić… Nuda jest jednym z największych zagrożeń czyhających na spełnienie „żeglarskiego snu”.
5. Brak kompetencji i pewności w sterowaniu dużą, wypasioną łodzią
W poczuciu winy, on chce JEJ zapewnić jak najlepsze warunki podczas rejsu. Zatem wynajmuje komfortowy, duży jacht – tzw. Hotelowiec. Ale taki wybór wymaga większego doświadczenia i dodatkowej wiedzy dotyczącej obsługi i utrzymania wszystkich urządzeń i systemów. Stare czy nowe, rzeczy mogą ulegać awariom (szczególnie, jeśli im trochę pomożemy), a rejs zamienia się w niekończącą przerwę techniczną. Podczas gdy ON wisi na telefonie lub biega w tą i z powrotem, JEJ frustracja narasta.
6. Stawianie wszystkiego na jedną kartę (bo może jakoś tam będzie)
Kiedy przygoda wzywa, a ekscytacja rośnie, ON ma delikatną tendencję do „odklejania” się od rzeczywistości. ONA – wręcz przeciwnie – stworzona do roli opiekunki ogniska domowego, rzadko zapomina o powierzonej misji i nie daje się ponieść chwili. Stres i trudna sytuacja na pokładzie narasta sprawiając, że niejednokrotnie załoga oblewa egzamin ze współpracy i radość żeglowania zostaje zabita.
Oto kilka wskazówek, wynikających z długoletniego obcowania z powyższymi problemami i mogących pomóc przeciwdziałać trudnym sytuacjom, zanim one nastąpią:
- Oboje musicie, choć w części dzielić „żeglarski sen”, zanim dojdzie do wspólnego rejsu. Finansowe aspekty są tu na drugim miejscu. Środki przeznaczone na wynajem jachtu powinny symbolicznie zapewniać podstawę do tego, aby Wasz sen się spełnił.
- Wspólnie żeglowanie nie powinno być tylko aktywnością czy doświadczeniem, ale zmianą nastawienia do życia w aspekcie pracy nad trwałością związku, odkrywaniem siebie na nowo. Obydwoje powinniście podzielać te same wartości: czas i wolność ponad pieniędzmi i wygodą, samowystarczalność ponad zależność od kogoś lub czegoś, efektywność ponad marnotrawstwem.
- Związek musi mieć silne podstawy, aby zacząć przygodę z prawdziwym żeglarstwem.
Wspólne rejsy ożywią i wzmocnią silny związek, ale mogą zrujnować słabe, kulejące relacje. Komunikacja na jachcie powinna być równa i zdrowa.
4. Musicie być tak samo zaangażowani i odpowiedzialni.
Oczywiście „różowe” i „niebieskie” prace na jachcie przylgną do Was naturalnie, ale jeśli Wasz rejs ma być przygodą tylko dla dwojga, powinniście być w stanie (każdy z osobna) prowadzić łódź samodzielnie. Bo kompetencja=zaufanie=mniej stresu. Szkolenie żeglarskie najlepiej przejść oddzielnie – z własnego doświadczenia wiem, że podczas kursu obecność ambitnego i nadgorliwego faceta, strasznie rozleniwia damską część załogi…
5. Jedno z Was powinno posiadać podstawowe umiejętności z zakresu rozwiązywania problemów technicznych na jachcie.
Oczywiście, zawsze można dzwonić z każdym drobiazgiem do właściciela jachtu, ale przy problemach wynikających z Waszego przeoczenia, możecie zostać obciążeni kosztami naprawy i dojazdu i zabraknie kasy na nowe, żeglarskie bikini dla ukochanej J
6. Posiadaj plan rejsu
Chodzi tu głównie o wymyślenie czegoś na wypadek złych warunków pogodowym uniemożliwiających żeglowanie. Wymyśl plan A i B , a nawet C – unikniesz narzekań na nudę i „urośniesz” w JEJ oczach, jawiąc się jako doskonały organizator i doświadczony przewodnik.
Życzymy samych sukcesów w podboju serc Waszych żeglarek i do zobaczenia na szlaku!
www.marigo.pl Czarter jachtów Tes 32 , Tango 33 Sztynort
lub http://marigo.pl/easyblog/entry sprawdzone porady dotyczące czarteru jachtów, wieści z Mazur, propozycje tras