Chirurg plastyczny dowodzący plastikowym jachtem zwyciężył tegoroczne regaty Sydney – Hobart.
Rozgrywane tradycyjnie tuż po Świętach Bożego Narodzenia regaty, na słynnej trasie z australijskiego Sydney do Hobart na Tasmanii, wygrał w czasie przeliczeniowym jacht mający zwycięstwo zapisane w nazwie.
Warto może na wstępie wyjaśnić, że czas przeliczeniowy, to czas w jakim jacht przepłynął trasę, skorygowany o współczynnik uwzględniający własności nautyczne jachtu. Zatem nie ten kto pierwszy dopłynie do mety zwycięża, lecz ten kto miał potencjalnie wolniejszy jacht, a przypłynął przed szybszymi.
Na pewno nie jest to widowiskowa formuła, ani najprostsza do ogarnięcia dla laika, lecz z żeglarskiego punktu widzenia w miarę sprawiedliwa. Pozwala docenić kunszt załogi, a nie tylko prędkość jachtu.
W Hobart czekano do poniedziałkowego ranka (30.XII), aby poznać zwycięzcę, pomimo że najszybsze jachty zdążyły już dopłynąć do mety i sklarowane czekały na pozostałych uczestników regat. Najszybszym jachtem regat był „Wild Oats XI” Roberta Oatleya lecz zwycięzcą w czasie przeliczonym został Darryl Hodgkinson na jachcie „Victorie”.
„Victorie” to 50 stopowy slup wykonany z laminatu, wg projektu Brucea Farra, posiadający wychylany na boki kil oraz kilka sukcesów regatowych na koncie. W 2010 roku jacht, jeszcze w rękach poprzedniego właściciela - Brytyjczyka Chrissa Bulla, zajął drugie miejsce, a rok i dwa lata temu czwarte miejsce w regatach Sydney – Hobart.
„Moja filozofia to kupić coś, wypróbować i wytestować. Ten jacht to naprawdę niezła maszyna. Budowniczowie jachtu wiedzieli o tym od samego początku” - stwierdził na mecie Darryl Hodgkinson. „To niezwykły sukces, gdy ludzie z którymi żeglujesz wierzą Tobie, a Ty im. Mając dobry sprzęt i przekraczając w jednym kawałku linie mety tych trudnych regat, mamy kolejny powód do radości”.
Foto: Daniel Forster