Zeglowaliśmy przez 10 dni po Zatoce Sarońskiej i Cykladach. Przepłynęliśmy 270 Mm w 54 godz., z tego 44 godz.
pod żaglami. Nasza trasa: Kalamaki (Ateny)–Aigina (Aigina)–Epidavros–Poros–Adhamas (Milos)–Phyrophotamos Bay (Milos)–Loutra (Kithnos)–Merikha (Kithnos)–Kalamaki (Ateny). Pływaliśmy w sumie w cztery osoby (ja, mąż Kris, nasz przyjaciel Marek i Staś)… i było super! Rejs udał się wyśmienicie! Staś wrócił z niego zdrowszy i bardziej uśmiechnięty, a rodzice w końcu pożeglowali po utęsknionym morzu, na którym ostatni raz byli kilka dobrych miesięcy wcześniej…
Wszystko da się pogodzić! Wystarczą dobre chęci, pozytywne nastawienie i odpowiednia organizacja.
Mając do tego w perspektywie roczny urlop macierzyński, warto wykorzystać go na przyjemności bez porównania atrakcyjniejsze niż siedzenie w domu. Młode mamy, które przed urodzeniem dziecka pracowały i aktywnie spędzały każdą wolną chwilę, doskonale wiedzą, o czym mówię. Postanowiłam przybliżyć temat niedowiarkom
i zaniepokojonym rodzicom, rozwiać wszelkie wątpliwości…
Ciąża i oczekiwanie na rejs
Tych kilka miesięcy w czasie ciąży bez żeglowania było jednymi z najdłuższych, jakie pamiętam.
Od trzeciego miesiąca ciąży już nie prowadziłam rejsów, choć ciągnęło mnie na morze ogromnie.
Mąż zabierał mnie na spacery do portów w Gdyni, Gdańsku i Górkach Zachodnich co kilka dni robiliśmy wycieczki na Hel, do Władysławowa, do Pucka, raz popłynęliśmy promem do Karlskrony, polecieliśmy też do La Rochelle i zwiedziliśmy Sables d’Olone, Saint Jean de Monts, port w La Rochelle...
Ostatecznie przeprowadziliśmy się nad morze. Nasz świat kręcił się wciąż wokół żagli, choć w innym wymiarze tym razem... Był jednak czas na przemyślenia, refleksje, wyciągnięcie wniosków z poprzednich rejsów z rodzicami
i ich maluchami oraz na przygotowanie się do rejsu z własnym dzieckiem. Dyskutowaliśmy o tym kilkakrotnie z położną w szkole rodzenia oraz pielęgniarkami i wszystkim pomysł żeglowania z niemowlakami bardzo się podobał.
Grunt to odpowiednia organizacja!
Kosmetyki i lekarstwa zajmowały sporą część naszego bagażu. Nigdy nie wiadomo, co się przyda.
Tuż przed wyjazdem skonsultowaliśmy się z naszym lekarzem, który doradził, co warto wziąć – na gorączkę, kaszel, jakie witaminy, kremy przeciwsłoneczne, środki na odparzenia, kropelki do nosa itd. Choć w aptekach w Grecji czy w innym kraju takie rzeczy też są, to jednak dominują inne firmy, inne nazwy, ulotki opisane są w obcym języku, coś można przeoczyć, źle zinterpretować… Nasz Staś przyjechał na rejs z lekkim katarkiem,
który po dwóch dniach całkowicie zniknął. Warto przypomnieć, że na morzu nie ma zarazków.
Jest się z dala od cywilizacji, od wirusów, na świeżym i zdrowym powietrzu. Klimat żagli sprzyja
niemowlakom w stu procentach!
Cały artykuł wraz ze zdjęciami uroczego Stasia znajdziesz tutaj :)