Linie lotnicze Ryanair od ubiegłego piątku rozpoczęły odwoływanie lotów. Linie zapowiedziały odwoływanie po 50 lotów dziennie przez 6 tygodni, choć pierwsze komunikaty pokazują, że tych lotów jest więcej. Ofiary pierwszych zmian były informowane o odwołaniu praktycznie bezpośrednio przed lotem - w tym czasie infolinia i kontakt z Ryanair były niedostępne, lub kontakt był skrajnie utrudniony. Tysiące ludzi utknęło w dalekich krajach bez możliwości powrotu i bez jakiegokolwiek wsparcia.
Linie lotnicze deklarują zwrot kosztów lotu, choć oczywiście nie zwrócą kosztów wykupionych wakacji, hoteli czy rejsów.
Na chwilę obecną Ryanair informuje o odwołanych lotach z 2-dniowym wyprzedzeniem. Wyprzedzenie takie praktycznie uniemożliwia rezerwację przelotów u innych przewoźników i pozostawia wszystkich klientów Ryanaira w niepewności. Listę odwołanych lotów można pobrać pod tym adresem:
https://www.ryanair.com/gb/en/useful-info/help-centre/travel-updates/flight-cancellations7
Jako przyczynę linie, w nieco lekkim komentarzu, podają konieczność rozliczenia urlopów pilotów. Nieformalnie środowisko lotnicze mówi o odpływie pilotów do konkurencyjnych linii, zwłaszcza Norwegian - upadek tych linii szef Ryana, O'Leary, publicznie przepowiadał jakiś czas temu. Wg deklaracji Ryana sytuacja ma trwać do końca października, dotknie 2% lotów i następnie już się nie powtórzyć. Równocześnie firma intensywnie reklamuje nowe bazy i nowe kierunki - otwierane już w październiku.
Czy można temu wierzyć, czy to początek "zjazdu" potężnej firmy - pokażą najbliższe tygodnie. Z całą pewnością około 500 tysięcy pasażerów straci możliwość wyjazdu na wakacje, do rodziny czy do pracy - trudno o gorszą kampanię reklamową.
Każdy żeglarz korzystający z ciepła na odległych wodach - i tego przewoźnika - powinien uważnie śledzić rozwój wydarzeń i listę odwołanych lotów...