Niszczyciel HMS Dragon musiał zboczyć z kursu 500 mil, by wypełnić niecodzienną, ale w tych warunkach - konieczną misję - uratowania załogi jachtu Clyde Challenger. Jacht wyruszył 5 lutego z Azorów w stronę Anglii, po drodze napotkał trudne warunki - wiatr i fale - które poważnie uszkodziły jacht. Jacht został zlokalizowany przy współpracy samolotów brytyjskich i amerykańskich, a niszczyciel wyznaczony do podjęcia załogi. Pierwszy na miejscu zjawił się Industrial Challenger, statek handlowy, który nie mógł bezpiecznie podjąć załogi jachtu, ale zapewnił łączność i osłonę przed falą.
Gdy niszczyciel przybył na pozycję, okazało się, że jacht stracił maszt i od 48 godzin dryfował, a jego stan ciągle się pogarszał. Na jachcie przebywało 14 osób, w dobrym stanie, jednak bez możliwości przywrócenia zdolności żeglugi swojej łodzi.
HMS Dragon wyposażony jest w dwie łodzie, przystosowane do przewozu ludzi (poza akcjami ratunkowymi stosowane do inspekcji, wysadzania małych oddziałów czy dozoru), wraz z urządzeniami do wodowania ich i podejmowania w trudnych warunkach. Podjęcie rozbitków wymagało od załóg łodzi wysokich umiejętności, których na szczęście nie brakowało wytrenowanym marynarzom.
Całość załogi jachtu znalazła się na pokładzie niszczyciela, gdzie otrzymała pomoc medyczną, posiłki i możliwość kontaktu z domem.
Clyde Challenger był 60-stopowym jachtem zbudowanym do udziału w wokółziemskim wyścigu Clipper Ventures.
Zdjęcia: Royal Navy.