Już na podstawowym szkoleniu żeglarskim adept dowiaduje się, że na jachcie nie ma żartów. Wylądowanie w wodzie może być kiepską przygodą, ale równie dobrze może skończyć się po prostu źle.
„Jedna ręka dla siebie, druga ręka dla jachtu” – tej zasady powinno się przestrzegać zawsze. Oznacza ona, że niezależnie od tego, co się robi, trzeba się czegoś trzymać lub przynajmniej znajdować się w takim miejscu na jachcie, z którego wypaść się nie da. Samo odpowiednie przemieszczanie się daje pewną dozę bezpieczeństwa – chodzimy po burcie nawietrznej, nisko na nogach lub wręcz na czworaka.
Na morzu instaluje się dodatkowo tak zwane lajfliny, czyli liny lub taśmy biegnące po pokładzie na prawej i lewej burcie z rufy na dziób. Załoga w nocy i w trudnych warunkach nosi uprzęże asekuracyjne, czyli tak zwane szelki bezpieczeństwa, które wyposażone są w wąsy z karabinkami. Karabinki te należy wpinać do lajfliny podczas chodzenia po pokładzie i pracy przy żaglach. W ten sposób jesteśmy bezpieczni nawet przy sztormowej fali. Na czarterowych jachtach częściej spotkamy szelki z jednym wąsem. Lepsze są te z dwoma wąsami, ponieważ przy braku lajflin i konieczności przepinania się do kolejnych stałych elementów takielunku w każdym momencie jesteśmy wpięci co najmniej jednym karabinkiem. Zawsze sprawdzaj stan techniczny szelek i dokonuj ewentualnych napraw przed wyjściem w morze.
Fot. Michael Amme