Zielona Szkocja i Irlandia, spowite mgłą szczyty wyrastające prosto z wody i mroczne zamczyska, pamiętające czasy Robin Hooda to klimat krain, przez które będzie prowadziła nasza „brytyjska” wyprawa.
Już czekają na spakowanie niezbędne locje, obowiązkowo nowiutki Almanach, no i kilkadziesiąt klasycznych map Admiralicji, które zadziałają zawsze, niezależnie od stanu akumulatorów. Cóż, my starej daty żeglarze oprócz wszystkich GPSów lubimy też mapy papierowe…
A będzie gdzie nawigować.
Trasa pierwszego etapu to kawał wody do przepłynięcia. Zaplanowaliśmy go specjalnie tak, żeby rzadko było widać ląd na horyzoncie. Poprowadzi z Danii przez Szetlandy i Orkady do Inverness w Szkocji. Przed dużym skokiem przez morze, zamierzamy jeszcze wejść do norweskiego Stavanger, żeby uzupełnić wodę i niezbędne zapasy. A później kilkudniowy przelot do Lervick na Szetlandach, obowiązkowo malutka wysepka Fair i dalej przez Orkady do szkockiego Inverness, gdzie ma nastąpić wymiana załogi.
Na drugim etapie chcemy posmakować Szkocji. Wybraliśmy trasę przez trochę zapomniany Kanał kaledoński, który łączy Morze Północne z Morzem Irlandzkim. Ten piękny szlak śródlądowy prowadzi przez 29 śluz i trzy jeziora, w tym najważniejsze – Loch Ness. Załoga chciałaby spotkać słynnego potwora, chociaż szczerze mówiąc, wolałbym, żeby potwór nie zamierzał spotkać załogi „Bystrza”… Po wyjściu z kanału, za Fort William, nie odpuścimy wyspy Islay słynącej z destylarni whisky, a potem popłyniemy na południe do Dublina, dokąd przylecą kolejni uczestnicy wyprawy.
Trzeci etap ma być symbolicznym „dotknięciem” oceanu. Z Dublina pożeglujemy przez Kanał Świętego Jerzego, Morze Celtyckie i Kanał Angielski do St. Malo we Francji. Te akweny, znane z silnych prądów i wysokich pływów, będą nie lada wyzwaniem dla nawigatorów, ale jestem spokojny – nasza dzielna załoga już z niejednego żeglarskiego pieca chleb jadła.
Z St. Malo z kolejną ekipą planujemy ruszyć przez Kanał Angielski na wschód. A przed Londynem oficerów czeka trudne zadanie nawigacyjne: policzyć, jak dopłynąć Tamizą do samego Tower Bridge na jednym cyklu pływowym, bez konieczności przeczekiwania odpływu na boi. Nagrodą będzie dwudniowy postój w Dokach Świętej Katarzyny – pięknej marinie, położonej niemal w samym centrum Londynu.
Naszą dwumiesięczną wyspiarską przygodę zamierzamy zakończyć w ostatnim tygodniu sierpnia w Amsterdamie. Ale to nie koniec żeglugi. Na „Bystrzu” zagości kolejna załoga, która wciąż pod banderą 4 Kontynentów, przez Danię i Cieśniny popłynie we wrześniu w kierunku macierzystego Gdańska.
Już dobiegają końca przygotowania, załogi prawie skompletowane. Plan jest ambitny, a jak będzie – jeden Neptun to wie…
Jeśli masz chęci i czas wspieraj Nas
Fundacja 4 Kontynenty
Bank PKO BP 8010 2023 8400 0098 0202 0056 01
fb https://www.facebook.com/4kontynenty/
www.4kontynenty.pl
Autor:
Marek Kapołka
Foto:
Marta Kapołka
oraz
Fundacja 4 Kontynety