Organizowane od 2012 roku regaty mają na celu upamiętnienie należącego do Polskiego Klubu Morskiego jachtu „Korsarz”, który w 1936 roku nieoczekiwanie zwyciężył w przedolimpijskich regatach z Sopotu do Kilonii. Wyczyn kapitana Tadeusza Prechitki z załogą był jednym z największych sukcesów przedwojennego polskiego żeglarstwa. Tegoroczna edycja Pucharu Korsarza odbywała się w klasach ORC Club, KWR i Open, a główne trofeum trafiło do zwycięzcy w ORC.
– W regatach wzięły udział 23 jachty – mówi Piotr Mroczek, komandor Polskiego Klubu Morskiego w Gdańsku. – Jeden z nich, „More”, niestety wycofał się z przyczyn technicznych, a „Błagodarnost’ 2” popełnił błąd na starcie. Warunki były bardzo żeglarskie, a sądząc po minach żeglarzy i czasie przekraczania mety przez jachty – wręcz wymarzone.
Nie tylko „More” miał w sobotnich regatach problemy techniczne – dotknęły one również inne jachty, choć nie w tak poważnym stopniu.
– Najprawdopodobniej splątał się spinaker w trakcie pakowania do worka i przy stawianiu pojawił się problem – mówi Jan Piernikarczyk (Jacht Klub Morski „Gryf” Gdynia) z jachtu „Pallas”. – Pozbycie się go zabrało nam dobre 10 minut, co odbiło się na wynikach. Ale za to nie można narzekać na pogodę – była rewelacyjna.
Złoty Kompas Kapitański, rekonstrukcję oryginalnej nagrody zdobytej przez załogę „Korsarza”, która zaginęła podczas II wojny światowej, za zwycięstwo w klasie ORC zdobył jacht „Wielki Ptak”, dowodzony przez Krzysztofa Paula z Akademickiego Klubu Morskiego w Gdańsku. Doświadczony kapitan wyprzedził „Bussy Lizzy” Jakuba Mariańskiego (AKM Gdańsk) i „Czarodziejkę” Tomasza Konnaka.
– Dzisiaj było troszeczkę za dużo wiatru – ponad 20 węzłów, a my krócej przygotowywaliśmy jacht do regat – mówi Krzysztof Paul (Akademicki Klub Morski), zwycięzca Pucharu Korsarza. – Pływaliśmy na bardzo małym grocie, zrezygnowaliśmy z dużych spinakerów i w pięć, a nie w sześć osób – dzięki temu wygraliśmy po przeliczeniu i to o kilkanaście sekund. Jako załoga nie zrobiliśmy zbyt wielu błędów i dobrze wystartowaliśmy. W przyszłym tygodniu przed nami regaty Dacron 70 w AKM, a później Puchar Obrońców Westerplatte.
W klasie KWR zwyciężył jacht „Apus” Sławomira Nojka (niezrzeszony), druga była „Goplana” Roberta Napiórkowskiego (AKM Gdańsk), a trzeci „Rafin” Piotra Cłapy (PKM Gdańsk). Z kolei w klasie Open najlepszy był jacht „Falcon” ze sternikiem Zbigniewem Skoczylasem (Jachtklub Stoczni Gdańskiej), drugi był „Twins” z Andrzejem Mielickim (OŻ Akademii Morskiej), a trzeci „Albatros” z Jerzym Turzyńskim (JKM „Gryf”).
Jednym z największych zaskoczeń było świetne miejsce jachtu „Hadar”. Wybudowana w 1979 roku jednostka, która ma na swoim koncie m.in. udział w tragicznym wyścigu Fastnet 1979, w regatach o Puchar Korsarza zajęła czwarte miejsce.
– „Hadara” przejęliśmy po poprzedniej załodze i przygotowujemy od sześciu miesięcy – mówi Jerzy Brezdeń z Jacht Klubu Marynarki Wojennej „Kotwica”. – Pływamy na nim bardzo ostrożnie i staramy nie nadwyrężać takielunku i żagli. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że jacht po sześciu latach postoju na brzegu sprawdza się i jest sprawny technicznie. A na te regaty zawsze lubimy przypływać, bo jest fajna atmosfera, a zmagania ciekawe. Dodatkowo do wygrania jest bardzo ciekawe trofeum, które upamiętnia zwycięstwo „Korsarza” w regatach przedolimpijskich w 1936 roku.
Na zakończeniu nagrody dla najlepszych żeglarzy poszczególnych klas oraz Złoty Kompas Kapitański wręczali Leopold Naskręt, sekretarz Pomorskiego Związku Żeglarskiego, oraz Piotr Mroczek, komandor Polskiego Klubu Morskiego.
Puchar Korsarza zdobyli w poprzednich latach Sergiej Pavlenko („Blagodarnost”), Jerzy Jankowski z Jachtklubu Stoczni Gdańskiej („Eljacht”), Andrzej Gierulski z Yacht Klubu Północnego Gdańsk („Argea”), Jan Piernikarczyk z Jacht Klubu Morskiego Gryf z Gdyni („Pallas”) oraz Łukasz Stawski z Akademickiego Klubu Morskiego w Gdańsku („Rioja”).
Organizatorem regat był Polski Klub Morski w Gdańsku, a współorganizatorem Pomorski Związek Żeglarski. Sponsorami zaś: sklep żeglarski MARISTO.pl oraz Henri Lloyd Polska.
Fot. Tadeusz Lademann