Rimas Meleshyus został znaleziony na oceanie po 137 dniach dryfowania. To nie był pierwszy przypadek w jego życiu.
Rimas Meleshyus wyruszył z Hilo na Hawajach na 9-metrowym jachcie Mimsy z zamiarem dotarcia do Saipan na Guam. Po drodze zdążył wysłać wiadomość przez komunikator satelitarny - w której informował o złamaniu rumpla i wynoszeniu jachtu przez silny prąd i szkwał w morze. Dopiero po 137 dniach nawiązał kontakt radiowy z US Coastguard - w tym czasie przedryfował 3300 mil.
To nie był pierwszy wypadek w życiu około 60-letniego żeglarza. Rimas w 1988 roku wyemigrował z ZSRS i uzyskał obywatelstwo amerykańskie, zajął się też żeglowaniem po otwartych wodach w niepokojącym stylu. W 2012 roku utracił pierwszą łódź, 24-stopową, po 34-dniowym przejściu z Alaski - wskutek zderzenia z wielorybem. Dodryfował na Aleuty i dopiero przypadkowy rybak zabrał go stamtąd tydzień po wysztrandowaniu. W 2014 popłynął z Hawajów do San Francisco, gdzie dotarł po 56 dniach, budząc obawy przyjaciół. Z Frisco ruszył z kolei na Samoa - ponownie gubiąc się w oceanie i dając się na koniec uratować.
W 2016 roku przedryfował z Kaliforni na Hawaje bez wody i jedzenia, zajęło to 46 dni. Pozostaje przyznać, że odporność żeglarza (nie tylko na trudy podróży) przekracza wszelkie wyobrażenia.
Zdjęcie; Facebook, https://www.facebook.com/rimas.meleshyus