W Orvaldi B8 Race wystartowały 23 jachty morskie i dzięki sprzyjającym warunkom w rekordowym tempie pokonały trasę 120 Mm (ponad 200 km) z Gdańska do platformy Petrobaltic na złożu B8 i z powrotem. W czasie ok.10 i pół godziny na linię mety jako pierwszy dotarł I love Poland, oceaniczny jacht klasy Volvo 70, za sterami którego stał Grzegorz Baranowski. Tym samym pobił zeszłoroczny rekord trasy, należący do nieco mniejszej „siostry” Sailing Poland, o ponad 4 godziny.
Choć z oceanicznymi gigantami trudno się mierzyć mniejszym jednostkom, to jednak taki wyścig, jak Orvaldi B8 to wbrew pozorom wyścig dla każdego jachtu morskiego. Formuła przelicznikowa pomaga zrównać szanse zróżnicowanych jednostek.
-W klasach przelicznikowych jak ORC i KWR rzeczywiście każdy jacht ma szansę. – gorąco zachęca armatorów do rywalizacji Tomasz Konnak, który w tegorocznym Orvaldi B8 na swojej "Czarodziejce" zajął II miejsce w klasie ORC II – Oczywiście musi mieć dobre żagle, sprzęt, zgraną załogę, dobrego sternika i nie może robić błędów – to jest jasne. Ale nawet mniejszy i wolniejszy jacht ma szansę powalczyć, bo czas się przelicza na podstawie świadectwa pomiarowego.
W poszczególnych klasach jachtów zwyciężyli:
OPEN I - I Love Poland POL 20180 Grzegorz Baranowski
OPEN II - Marco Polo POL 20254 Marek Limberger
ORC I - Oceanna POL 4719 Zenon Jankowski
ORC II - Double Scotch POL 22140 Robert Wilkowski
ORC Double Handed - Double Scotch POL 22140
Jak zostać bohaterem na morzu
Wyścig Orvaldi B8 to jednak nie tylko zwycięzcy. Sam udział w długim, częściowo nocnym wyścigu to wyzwanie dla ludzi i sprzętu. A czasem także okazja dla zostania bohaterem. Tak było w przypadku jachtu OceanTEAM „Miętus”, który nie ukończył wyścigu, gdyż Kpt. Adam Dobroch wraz z załogą zdecydowali się udzielić pomocy innemu jachtowi w potrzebie. Trimaran z lat 70-tych „Go Bananas”, niedawno odrestaurowany i przywrócony żegludze, miał kłopoty i złamał maszt. OceanTEAM przerwał więc wyścig i doholował uszkodzoną jednostkę wraz z załogą bezpiecznie do portu, dając świadectwo prawdziwie sportowej i żeglarskiej postawy.
Kolorowo płynie czas na Górkach Zachodnich
W sobotę na wodzie w Gdańsku zrobiło się tłoczno i kolorowo, wystartowały bowiem regaty dla klas OK-Dinghy, Open Skiff i RS 21, Finn, Europa, 420, 470, Hobie Cat 14 i 16. Klasy OK-Dinghy, Open Skiff i RS 21 zakończyły wyścigi w niedzielę, pozostałe klasy kończą regaty w poniedziałek. Pogoda dopisała, choć wiatr był bardzo zmienny.
Nowa klasa RS 21
RS 21 to nowa klasa w Polsce i na LOTOS Nord Cup Gdańsk pojawiła się po raz pierwszy. Według Tomasza Micewicza, tegorocznego zwycięzcy regat, są to łódki bardzo trudne, nadzwyczaj wrażliwe i nie wybaczają błędów. Mają jedyny w swoim rodzaju i charakterystyczny system prowadzenia foka, więc wszystkie zmiany muszą być przemyślane i precyzyjne. Ważne jest też czucie ciałem łódki i liczy się każdy centymetr. Z drugiej strony RS 21 jest łódką bardzo prostą. Dzięki temu stwarza niezwykle równe warunki do ścigania - każda załoga może pływać na niej równie dobrze.
- Wygrana w LOTOS Nord Cup to dla nas ogromny sukces, bo ścigały się tu także ekipy z ekstraklasy i był to dla nas sprawdzian, czy my się w ogóle nadajemy do ścigania z nimi. Okazało się, że możemy swobodnie rywalizować z bardzo mocnymi załogami krajowymi. – cieszył się dziś Tomek Micewicz. Akwen, na którym rozgrywany jest LOTOS Nord Cup Gdańsk to najlepsze miejsce do żeglowania w kraju, a przyjeżdżam tu od samego początku.
Na RS 21 ścigały się także Movi Women Sailing Team z Natalią Ruwińską i Mają Remizowicz, dla których LOTOS Nord Cup Gdańsk i tutejsza fala to preludium do startu w Gdyni, gdzie będą się ścigać za tydzień w ekstraklasie. Dla Natalii start w regatach to ciekawa zmiana miejsca, gdyż zwykle uczestniczy w LOTOS Nord Cup jako sędzia na pokładzie statku komisji. Maja Remizowicz natomiast wróciła na gdańskie regaty po wieloletniej przerwie.
- Cieszę się, że udało mi się wrócić, bo mam do LOTOS Nord Cup Gdańsk duży sentyment. – opowiada. - Ale jako załoga startujemy tu po raz pierwszy. RS 21 jest dla nas nową łódką i jeszcze się jej uczymy. W ekstraklasie nie możemy sobie pozwolić na błędy, więc każda okazja poznania łódki jest dodatkowym treningiem.
Każdy chciałby wygrać
Regaty LOTOS Nord Cup Gdańsk to także kwalifikacje do tych Mistrzostw Polski w klasie Open Skiff, które odbywają się za tydzień. Pierwsze miejsce zajęła Kornelia Soćko z SKŻ Egro Hestia Sopot.
- Było bardzo trudno wygrać te regaty, bo było wiele osób, które pływały bardzo dobrze, a warunki były bardzo zmienne - raz wiało bardzo mocno, a raz prawie wcale. – relacjonowała Kornela po odebraniu nagrody. - Warto było tutaj być, bo miałam okazję lepiej się przygotować do kolejnych regat.
Grzegorz Salamon, Prezes Stowarzyszenia OK Dinghy, nie był przesadnie zadowolony ze swojego wyniku. Zwyciężył jego kolega ze stowarzyszenia, Tomasz Gaj.
- Pływało się nam się tu w Gdańsku świetnie i chętnie byśmy potrenowali tu trochę więcej.- mówił po wyścigach. – Jeśli chodzi o mój występ, to mogło by być lepiej, bo zająłem czwarte miejsce. Wiadomo, że każdy chciałby wygrać. Ale w tym sezonie mamy w planie jeszcze kilka regat, w tym Mistrzostwa Polski rozgrywane także na Górkach Zachodnich, więc bardzo się cieszymy, że szybko tu wrócimy.
Fot. arch. Bartosz Modelski Sailspotting
Fot. arch. Anna Korneszczuk