Rosja... Ile wiemy o tym ogromnym kraju, który od wieków jest naszym sąsiadem i z którym – jak to zwykle z sąsiadami bywa – łączyły nas zmienne relacje? Prawda jest taka, że zwykle wiemy niewiele i w przeważającej większości są to stereotypy, niemające wiele wspólnego z rzeczywistością.
Z tym większą radością powitałem okazję, by je zweryfikować podczas gościnnego rejsu na pokładzie s/y „Lady Dana 44”, która udawała się w rejony arktyczne trasą prowadzącą z Petersburga poprzez jeziora Ładoga i Onega, Kanał Białomorski i Morze Białe. Trasą dającą możliwość poznania tej prawdziwej, historycznej, także prowincjonalnej Rosji, a nie tej znanej z instagramowych obrazków czy tła reporterskich wiadomości. Atrakcyjność rejsu istotnie zwiększał jego termin, który nieprzypadkowo zbiegł się z letnim przesileniem, w północnych regionach, oznaczającym tylko jedno: białe noce!
Petersburg
Miasto, które samo w sobie może być celem niejednej wyprawy, rozmachem dorównuje innym dużym europejskim aglomeracjom. Punktem obowiązkowym wizyty w Petersburgu jest oczywiście muzeum Ermitaż w Pałacu Zimowym oraz Twierdza Pietropawłowska, w której pochowani są rosyjscy carowie, począwszy od założyciela miasta Piotra I, po rozstrzelanego w trakcie rewolucji Mikołaja II. Nam – po wyczerpującym zwiedzaniu Ermitażu – szczególnie spodobała się jednak wycieczka małym statkiem po rzekach i kanałach Petersburga, ukazująca go z niezwykle ciekawej perspektywy, niedostępnej dla piechura. Miasto ma też mniej chlubne zabytki, jak zacumowany na stałe krążownik „Aurora”, z którego wystrzał był sygnałem do rozpoczęcia rewolucji październikowej w 1917 roku. Niemniej wszystko to stanowi jego historię, płynnie przechodzącą w nowoczesność, której symbolem może być np. gigantyczny wieżowiec Gazpromu o bryle przypominającej smukły płomień świecy.
Pełną wersję artykułu wraz z prezentacją rysunków przeczytasz w Jachtingu1-2/2020.