W niedzielę powiało 5- 7 m/s co umożliwiło przeprowadzenie 6 wyścigów. Wszyscy czołowi zawodnicy przybyli na linię startu na ponad godzinę przed zaplanowanym 1 wyścigiem z całym arsenałem płóz. Wybór odpowiednich w tych trudnych warunkach lodowych był decydujący o prędkości bojera, szczególnie w sporych połaciach trasy wyścigu pokrytej zmrożonym śniegiem, których nie sposób było ominąć.
' Oprócz testowania płóz w ekspresowym tempie musiałem odpowiednio strymować maszt z żaglem z nowym kadłubem.Wiadomo było, że żegluga po lodzie, w którym śnieg był bardziej przemoczony i szybszy oraz wykorzystywanie sporych zmian wiatru będzie kluczem do sukcesu.
Po 1 wygranym wyścigu wiedziałem, że moja szybkość jest OK aby przy poprawnej żegludze rywalizować o medale. Po 4 wyścigach zdecydowanie prowadził Darek Kardaś za nim plasował się Paweł Burczyński, którzy żeglowali szybciej ode mnie i bardzo dobrze taktycznie. Na trasie było bardzo ciasno i niebezpiecznie, ponieważ po okrążeniu górnego znaku wszyscy wykonywali zwrot przez rufę aby wrócić na gładki lód. Podczas drugiego wyścigu ,,poleciałem’’ odrobinę dalej i utknąłem w głębokim śniegu tracąc prowadzenie.
Przed startem do piątego wyścigu siła wiatru wzrosła a ja trochę zmieniłem trym bojera co zaowocowało zwycięstwem i zbliżyło mnie do Darka i Pawła przed ostatnim, decydującym pojedynkiem.
Zadanie do wykonania, które stało przede mną było bardzo trudne. Musiałem finiszować przed ,,Kardym’’ ale najdalej na 3 miejscu, co dawało już remis. Przebieg tego wyścigu był dramatyczny, bo po dobrej pierwszej halsówce okrążyłem dolny znak na 4 miejscu a na ,,górze’’ byłem dopiero 5 ze sporą stratą do liderów. Na drugim bagsztagu wykonałem dużo wcześniej zwrot przez rufę na prawy hals czując, że coś dzieje się z wiatrem i poleciałem samotnie w stronę trasy, gdzie lód nie był tak gładki. Korzystny szkwał zbliżył mnie do Roberta Graczyka, lecącego na drugim miejscu. Michał prowadził i był poza zasięgiem a ja znowu byłem w grze. Na ostatniej halsówce wyprzedziłem Roberta i przekroczyłem linię mety na 2 pozycji co dało mi tytuł mistrza Polski.
To był bardzo trudny dzień w biurze, cieszy mnie zwycięstwo ale przede wszystkim fakt, że wygrałem po tak zaciętej i wyrównanej rywalizacji. Ten smak rywalizacji, walka o każdy metr i miejsce są dla mnie zdecydowanie najważniejsze. Bez względu na wynik, bo przecież na tym poziomie nie zawsze można zwyciężać.
Teraz czas na odpoczynek i przygotowanie sprzętu do Mistrzostw Europy, które odbędą się na początku marca. Najprawdopodobniej pojedziemy do Szwecji ewentualnie Finlandii lub Estonii…. kto wie gdzie ?' - Karol Jabłoński na swojej stronie
Przypomnijmy, że nie tak dawno Karol zdobył tytuł mistrza świata i to po raz dziewiąty! Polacy z resztą opanowali wówczas podium mistrzostw rozgrywanych na J. Ontario
Gratulujemy niesamowitej formy i życzymy kolejnych sukcesów!!!
inf. karoljablonski.pl
fot. karoljablonski.pl