Ile razy zdarzyło Wam się wykonywać akrobacje godne zawodowych cyrkowców, żeby podać cumę na boję, lub dla odmiany sytuacja, w której jacht nagle wytraca resztki prędkości i zatrzymuje się dwa metry przed keją, bo załogant trzyma bosakiem boję tak, jakby zależało od tego jego życie? Oczywiście można podejść na tyle zgrabnie i z odpowiednią prędkością, żeby żadne tego typu scenariusze nie musiały mieć miejsca ale wymaga to koordynacji tak wielu czynników, że prędzej czy później ktoś musiał zacząć się zastanawiać jak wyeliminować podobne atrakcje. Ten ktoś założył później firmę Hook & Moor.
Może i wygląda jak narzędzie tortur, nie porównujemy jednak opatentowanego wynalazku firmy z klasycznymi bosakami, bo zwyczajnie nie ma czego porównywać. Byłaby na to jeszcze jakaś szansa, gdyby ich rozwiązana nie dało się stosować jako klasyczny bosak ale i tu Hook&Moor daje sobie radę. Przy jego pomocy jesteśmy w stanie podać linę na ucho, boję lub knagę (!) praktycznie jednym ruchem. Rozwiązanie to eliminuje wiele zagrożeń ale przede wszystkim to najgroźniejsze - wypadnięcie za burtę człowieka, który może się dostać pod jednostkę lub w pobliże pracującego silnika, a to jest warte każdej ceny. Po wyrzuceniu za burtę Hook&Moor oczywiście pływa. Jego sposób działania najlepiej opiszą zdjęcia poniżej:
Niestety jak każda udana innowacja również ta kosztuje... konkretnie 129.99£ (3m długości)
inf. Hook&Moor fot. Hook&Moor