Sześcioro celebrytów, jacht biorący udział w Volvo Ocean Race i światowej sławy skiper Ian Walker - to wszystko, czego potrzeba, aby w pięć dni zdobyć milion funtów na cele charytatywne. To przedsięwzięcie można porównać do ekspresowego morskiego Big Brothera.
Rejs nazwano "Hell on High Seas" (ang. Piekło na morzu) - warunki, które załoga napotkała w czasie kilkudniowej żeglugi z Belfastu właśnie to przypominały. W planie było opłynięcie Szkocji i dotarcie do Londynu, ale pogoda wymusiła inną trasę. Pomimo tej zmiany załoga złożona w dużej części z nowicjuszy doświadczyła sztormowego wiatru, kilkumetrowych fal, choroby morskiej, wychłodzenia i niewyspania. Na Tamizie odpalono pochodnie, aby wejście do Londynu było bardziej efektowne.
Relacje biorących udział w rejsie celebrytów są podobne: było bardzo ciężko i niebezpiecznie. Wygląda na to, że nazwa przedsięwzięcia została wybrana trafnie.
Uzyskane fundusze zostaną przekazane organizacji Sport Relief prowadzącej szeroko zakrojoną działalność charytatywną.