Przeżył, narażony na działanie żywiołów, choć jego przyjaciel, z którym przebywał na łodzi zmarł. Żywił się krwią żółwi morskich, martwymi ptakami i rybami złapanymi rękoma.
"Chcę wrócić do Meksyku" - przyznał podczas przetransportowywania go statkiem z małego atolu do stolicy Wysp Marshala - Majuro.
Dyplomatom meksykańskim ściągniętym na wyspy z Indonezji - najbliższej placówki dyplomatycznej, oraz lekarzom przyznał, że czuje się źle, wie, że jest gdzieś bardzo daleko lecz nie wie gdzie i nie ma pojęcia co się stało. Na podstawie tak skąpych informacji, trudno nawet domyślić się co przydarzyło się temu człowiekowi. Wiadomo, że nazywa się Jose Salvador Alvarenga.
Nikt w Meksyku nie potwierdził, że zna zaginionego człowieka. Wszystko co wiadomo, to że w czwartek na atolu Ebon został znaleziony wychudzony mężczyzna w poszarpanych majtkach, którego ocean wyrzucił na brzeg w jego 7 metrowej plastikowej łodzi. Nie mówi po angielsku, a nikt z 700 żyjących na wyspie ludzi nie mówi po hiszpańsku.
Używając gestów i rysunków, wyjaśnił, że wybrał się z Meksyku do El Salvador na polowanie na rekiny, ale został porwany przez prądy oceaniczne. Jego kolega zmarł podczas wyprawy, a on pił deszczówkę lub krew żółwi, gdy nie było deszczu.
"Nakarmiliśmy go pożywnymi posiłkami i trochę poczuł się lepiej" - przyznaje Ione deBrum - burmistrz atolu. "Bolą go oba kolana i nie może ustać na nogach, ale poza tym jest zdrowy".
Jest zrozumiałe, ze jego mała łódź miała awarię silnika i prądy porwały ją na ocean. Pomimo starań, żaden statek nie podpłynął do niego i Jose dalej dryfował po wielkiej wodzie. Wraz z mijającymi tygodniami i miesiącami jego desperackie pragnienie przetrwania nie malało.
Jose Salvador Alvarenga nie jest pierwszym człowiekim wyrzuconym na brzeg Wysp Marshala. W 2006 roku odnaleziono trzech Meksykanów, dryfujących w podobnej łodzi, dla których polowanie na rekiny skończyło się po drugiej stronie Pacyfiku 9 miesięcy później. Przeżyli na diecie z deszczowej wody, ryb i morskich ptaków. Nadzieja na ratunek przetrwała w nich dzięki czytaniu Biblii.
Wyspy Marshala zamieszkuje około 60 tysięcy mieszkańców, rozsianych na 24 niskich atolach. Jak widać wszystkie drogi z Meksyku prowadzą właśnie tam.