W sobotę, 5 listopada, Jimmy Spithill z załogą wyruszył katamaranem z hydroskrzydłami z Nowego Jorku, z zamiarem dotarcia na Bermudy. Celem było pokonanie całej trasy - 662 mile - na podniesionych kadłubach. Jacht ruszył przy dobrej pogodzie, jednak warunki szybko się zmieniły. Wiatr osiągał prędkość 35 węzłów, a fale wysokość 7 metrów (23 stopy).
"Przełączyliśmy jacht z trybu wyczynowego na survivalowy" - wspominał skipper. "Musiałem przestawić się psychicznie i fizycznie na tryby poza dotychczasowymi doświadczeniami, ponieważ w przyszłym roku walka o Puchar Ameryki będzie trudniejsza i twardsza niż cokolwiek do tej pory doświadczyłem. To było to, czego potrzebowałem - doświadczyć się w ekstremalnych warunkach".
Jacht Team Falcon niósł na pokładzie 6 żeglarzy. 46 - stopowa jednostka musiała się zmierzyć z warunkami stworzonymi przez Prąd Zatokowy i przeciwną pogodą. Przelot zajął 3 dni.
Jimmy Spithill był (międzi innymi dokonaniami) skipperem teamu BMW/Oracla w ostatnim Pucharze Ameryki, gdzie wyprowadził załogę z beznadziejnej sytuacji i po 8 zwycięskich biegach z rzędu wygrał regaty.
Zdjęca: Red Bull, Matt Knighton / Rob Tringali / Amory Ross