PZŻ zamieścił wywiad z Tomaszem Chamerą. Wiceprezes PZŻ ds. sportu omawia możliwe zmiany na kolejnych igrzyskach olimpijskich. Wprawdzie ISAF postanowił nie wprowadzać zmian w systemie klas aż do olimpiady w Tokio, ale MKOL stawia wymogi odnośnie medialności dyscyplin, a również "ciągłości od juniora do seniora, parytetu płci, technologii i zainspirowania młodzieży".
Może to oznaczać zmiany na olimpiadzie, a co za tym idzie, w krajowych systemach szkolenia. Jak mówi Tomasz Chamera:
Każda konkurencja może wypaść z programu igrzysk, ale niekoniecznie musi. Wszyscy stoją przed podobnym wyzwaniem. Osobiście uważam, że narzędziem dla zmiany wizerunku żeglarstwa jest format regat. Obecna formuła regat olimpijskich jest mało atrakcyjna dla kibiców, zarówno tych na brzegu, jak i oglądających relacje telewizyjne. Nie spełnia oczekiwań mediów, które nie są w stanie zrealizować atrakcyjnego przekazu. Nie sądzę, by krzywda się stała Laserom z racji ich uniwersalizmu. Paradoksalnie bezpiecznie wygląda windsurfing. Rozwinięty w wielu krajach, podobnie jak Lasery posiada właściwy parytet i wciąż jest niedrogi w porównaniu z innymi klasami. Zagrożona wydaje się klasa 470. Nie uważam, że wypadnie z programu olimpijskiego, ale prawdopodobna jest wersja, że zostanie uznana jako konkurencja mix. Skiffy nie powinny zniknąć są bardzo widowiskowe, szybkie, stanowiąc inspiracją dla młodzieży i aplikują nowoczesne technologie. W programie igrzysk pozostanie pewnie katamaran, bo pokazał ciekawą rywalizację, a do tego jeszcze fakt zwycięstwa 55-latka z jednym płucem, to idealna kreacja bohatera. Reszta musi walczyć o swoje. Nie jest tajemnicą, że w wielu kręgach kiteboarding, czy żeglarstwo morskie mają swoich zwolenników. Opinie o wprowadzeniu tych konkurencji do programu igrzysk trzeba z pewnością traktować bardzo poważnie.
Wstępne decyzje mają zapaść w listopadzie, a ostateczne w lutym-marcu - MKOL je zatwierdzi (lub odrzuci, jak to miało miejsce z kiteracingiem ostanio) w czerwcu.
Całość wywiadu przeczytacie na stronie PZŻ.