Pojedynczy wypadek zza oceanu nie wszystkich interesuje, choć zawsze może stanowić źródło do wyciągania wniosków i poprawy bezpieczeństwa. A ten konkretny odbił się szerokim echem w amerykańskich serwisach żeglarskich.
Centerport Yacht Club prowadził szkolenie żeglarskie na wodzie, na jachcie znajdowała się trójka dzieci w wieku ok. 12 lat. Jednym z elementów szkolenia było przewracanie jachtu i ponowne stawianie go (taki element treningu również ćwiczą dzieci na Optimistach czy innych łodziach w Polsce). Jedno z dzieci - 12-letni chłopiec - wpadł do wody. 18-letni instruktor podpłynął pontonem, by go podjąć z wody. Chłopiec został wyciągnięty z wody i posadzony na burcie - balonie pontonu. Instruktor zaczął płynąć naprzód.
Chłopiec wyleciał za burtę ponownie i tym razem dostał się w okolice śruby pontonu. Instruktor wskoczył do wody, by udzielić pomocy, następnie z drugim instruktorem rozpoczęli pierwszą pomoc. W porcie pomoc kontynuował ratownik ze straży pożarnej, a chłopiec został przetransportowany do szpitala. Tam zmarł z powodu odniesionych obrażeń.
Śledztwo prowadzi drugi oddział policji hrabstwa Suffolk.
Warto o tym pamiętać - również w Polsce takie zagrożenia istnieją, a instruktorzy nie zawsze mają stosowne kwalifikacje i doświadczenie.
Zdjęcie: By Doc Searls from Santa Barbara, USA [CC BY-SA 2.0 (http://creativecommons.org/licenses/by-sa/2.0)], via Wikimedia Commons